Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2014

Dystans całkowity:1672.06 km (w terenie 241.00 km; 14.41%)
Czas w ruchu:78:55
Średnia prędkość:21.19 km/h
Maksymalna prędkość:65.76 km/h
Suma podjazdów:11697 m
Maks. tętno maksymalne:182 (91 %)
Maks. tętno średnie:155 (77 %)
Suma kalorii:47033 kcal
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:92.89 km i 4h 23m
Więcej statystyk

Bikepacking Główny Szlak Beskidzki - dzień 2

Poniedziałek, 30 czerwca 2014 · Komentarze(3)
Z rana na dzień dobry podczas przygotowania do wyjazdu przywitała mnie szczypawka która ukryła się w rurce od bukłaka (odczepiłem ją do wylania wody) i jakbym nie zauważył to bym miał wodę wzbogaconą w białko :) sprytne bestie, wszędzie potrafią się wcisnąć!

Szczypawka w bukłaku
Szczypawka w bukłaku © px

Dzień zaczął się deszczowo - wszędzie za oknami mgła i małe opady. Taka pogoda nigdy nie wygląda optymistycznie ponieważ przeważnie zapowiada się, że będzie wyglądać tak cały dzień. Po dłuższym wpatrywaniu się w okno i oczekiwaniu na jakiś promyk słońca wykorzystuję małe okienko pogodowe i ruszam w stronę schroniska na Przysłopie.

Schronisko stecówka
Schronisko stecówka © px

Omijam terenową trasę i podjeżdżam bezpośrednio pod samo schronisko. Deszcz na razie nie pada, ale czym zbliżam się bardziej na szczyt Baraniej Góry to zaczyna lać coraz bardziej. Bez większych przystanków to podjeżdżam i większości wprowadzam rower na samą górę. Po drodze jest sporo powalonych drzew oraz ścieżka jest wyłożona balami - mokre robią się bardzo śliskie.

Podjazd pod Baranią Górę
Podjazd pod Baranią Górę © px

Deszcz nieustannie zwiększa swoje natężenie, a ja nie mając większego wyboru napieram przed siebie - odwrót to dla mnie obecnie ostateczność.
Dotarłem wreszcie na szczyt, a tam już rozpadało się na dobre - tak jakby góra mnie zwabiła i potraktowała chmurami deszczu :) Niestety do tego też z widoków nici - wszędzie wkoło chmury. Nawet nie próbuje się wspinać na wieżę widokową, skąd przy dobrych warunkach panorama na okolice musi być naprawdę rewelacyjna.

Wieża widokowa na Baraniej Górze
Wieża widokowa na Baraniej Górze © px

Długo nie zastanawiając się ruszam w większości w dół do Węgierskiej Górki - tak przynajmniej zapowiada wykres przewyższeń. Jestem coraz bardziej mokry i już nawet nie chce mi się zakładać poncha tylko jadę w samej wiatrówce. I to był niestety mój błąd. Coraz bardziej mokłem i już nie chciałem jego niepotrzebnie przemoczyć, na razie byłem jeszcze rozgrzany więc nie odczuwałem chłodu, ale z biegiem czasu zaczęło się robić zimno i wtedy dopiero je założyłem. Przyniosło one tylko małą ulgę - z zewnątrz już nic nie wlatywało, ale za to środku byłem jak termofor :)

Widok na baraniej górze
Widok na baraniej górze © px

Droga okazała się nie taka krótka jak by wychodziło z mapy - na pewno swój duży wkład w to miały bardzo niesprzyjające warunki. Dosłownie zjeżdżałem w strumieniu wody pośród luźnych kamieni - trzymałem kciuki (a raczej ręce na hamulcach), aby nie skończyły się nagle klocki hamulcowe oraz aby nie złapać żadnego kapcia. W deszcz i to jeszcze w błocie jakiekolwiek naprawy to mordęga. Ten odcinek niemiłosiernie mi się dłużył - myślałem, aby tylko dojechać do miejscowości. Jakikolwiek dłuższy postój nie wchodził w grę - wiedziałem, że jak się zatrzymam i wychłodzę to już, aby ponownie złapać odpowiednią temperaturę w takich warunkach będzie bardzo ciężko. Nastawiłem się głównie na zjazdy, ale i po drodze było kilka podjazdów, a raczej wypychu pod górę. Nie zabrakło też przedzierania się przez powalone drzewa na stromym trawersie. Tutaj już kompletnie nie myślałem, aby robić zdjęcia - po prostu aby tylko do przodu. Nagrałem tylko kilka ujęć za pomocą GoPro które dzielnie było cały czas u mnie na klatce piersiowej.
Niestety jedna z moich obaw się sprawdziła - zaczął mi szaleć przedni hamulec i straciłem w nim sporo mocy oraz pojawiły się wibracje. Deszcz i błoto nie ma litości dla sprzętu. Całe szczęście było to już całkiem niedaleko Węgierskiej Górki gdzie docieram kawałek po 13:00 i już zaczynam szukać noclegu w pokoju - wszystkie ubrania przemoczyłem do cna i niestety dziś bez porządnego suszenia się nie obejdzie. Udało się zrobić jeszcze zakupy w pobliskim sklepie, obiadokolacja i regeneracja przed kolejnym dniem.

Węgierska górka
Węgierska górka © px

Na koniec dnia jeszcze obowiązkowy przegląd roweru. Klocki hamulcowe jakimś cudem jeszcze jutro może wytrzymają, więc je tylko przeczyszczam i daje jedną szansę. Najwięcej zabawy mam niestety zawsze z supportem do HTII - jakimś cudem dostaje się tam woda, pomimo tego, że nawet przed wyjazdem go lepiej uszczelniłem taśmą teflonową. Więc już klasycznie dokładam smaru do łożysk - przynajmniej to się łatwo robi, ale sama żywotność pakietu pozostawia wiele do życzenia.

Dystans bardzo symboliczny, ale warunki były najcięższe w jakich do tej pory jeździłem. Nieustająca walka na zjazdach w strumieniu pośród kamieni i w błocie. Jednym słowem istna masakra na dłuższą wyprawę. Zobaczymy co przyniesie jutro.

Bikepacking Główny Szlak Beskidzki - dzień 1

Niedziela, 29 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Przejechanie Głównego Szlaku Beskidzkiego od jakiegoś czasu już chodziło mi po głowie. Do tego tak szczęśliwie się złożyło, że po raz kolejny miejsce zlotu ForumRowerowego.org jest położone w bliskiej odległości od startu szlaku. Rok temu jak robiłem Główny Szlak Sudecki było Świeradów Zdrój, a teraz za to Brenna położona 15 km od Ustronia.
Więc już w niedzielę, zaraz po bardzo udanym zlocie ruszam asfaltem do Ustronia gdzie bez większych problemów odnajduję czerwoną kropkę.

Start GSB w Ustroniu
Start GSB w Ustroniu © px

Po ubiegłorocznych przygodach GSS postanowiłem zainwestować w pełnoprawny namiot, oczywiście lekki. Komfort spania i wygoda rozkładnia są bardzo istotne, a rok temu rozbijałem jedno powłokowy namiot na rowerze co nie jest za wygodnym rozwiązaniem. Wybór padł na Fjord Nansen Tordis I - ciężar przyrósł o ok. 0,7 kg w porównaniu do zeszłorocznej opcji. Do tego już miałem dedykowaną, bikepackingową sakwę podsiodłową o pojemności 10l i torbę na górną rurę - wszystko od od RafalB - storna "Wciąż w drodze".
Tak zapakowany z dobrą pogodą na niebie ruszam w trasę, GSB pozostaje do zdobycia!
Początek zaczyna się już konkretnie najpierw stromym podjazdem, a później wypychem pod Równicę gdzie znajduje się schronisko. Ludzi masa - dojazdowa asfaltowa droga robi swoje, więc tylko podbijam w książeczce pieczątkę (tak, postanowiłem zbierać punkty GOT - Górskiej Odznaki Turystycznej :) ) i ruszam dalej w drogę. Zaliczam dość wymagający zjazd - stromy oraz kamienisty i tak przekraczam Wisłę bardzo klimatycznym, wąskim mostkiem. Kilka zawijasów po mieście i zaczyna się długie pchanie roweru pod Wielką Czantorię - do pokonania prawie 600m w pionie.
Szlak idzie wzdłuż stoku narciarskiego, więc postanawiam nim wpychać rower - jest znaczniej wygodniej, ale cały czas wymagająco, do tego ok. 30 st w cieniu robi swoje.
Przynajmniej widoki są ciekawe - na jakieś dziwne trójkątne budowle które wyrastają niczym piramidy pośród lasu.

Widok z podejścia na Czantorię
Widok z podejścia na Czantorię © px

Po kilku godzinach pchania udaje się ją zdobyć. Pod samą wieżą widokową jest pełno ludzi - prawie na sam szczyt można wjechać kolejką. Tak też patrząc na ludzi stwierdzam, że ulubionym górskim obuwiem są klapki i baleriny - a tu człowiek chodzi w jakiś specjalnych butach ;)

Wieża widokowa na Czantorii
Wieża widokowa na Czantorii © px

Początkowo zjeżdżam, trochę sprowadzam po stromym zboczu, ale idzie jakoś do przodu. Na Soszów Wielki i Cieślar idzie już jakoś przyzwoicie wjechać - mijam jedno schronisko i postanawiam zatrzymać się dopiero na Stożku gdzie też jest dość wymagające podejście. Tutaj też jest wyciąg, ale za to obok znajduje się tor do Downhillu - w tym roku były tu organizowany etap Pucharu Polski, punktowany już w UCI.

Pod schroniskiem na Stożku
Pod schroniskiem na Stożku © px

Uzupełnienie wody, pieczątka i dalej w trasę która już trochę się wypłaszcza przez co można sprawniej się poruszać. Wąską ścieżką mija się wiele ciekawych skałek.
Jak do tej pory pogoda mi dopisuje, chociaż w okolicach przełęczy Kubalonka zaczynają nachodzić chmury i zbiera się na deszcz. Długo nie musiałem czekać i zostaję zmuszony do założenia poncha. Całe szczęście akurat przejeżdżam koło prywatnego schroniska Stecówka. Początkowo chcę tutaj rozbić namiot, ale właściciele się litują nade mną i pozwalają przespać się na werandzie. Dziękuję bardzo za miłą gościnę! W nocy dołącza jeszcze do mnie para którą też zaskoczył deszcz - niestety nie zapowiada się, aby szybko przeszedł.

Schronisko Stecówka
Schronisko Stecówka © px

Dzień generalnie całkiem udany - pomimo znacznych przewyższeń udało się wykręcić dobry dystans. Aby tylko pogoda dopisała to można jechać! W Beskidach jest zdecydowanie ciężej niż w Sudetach - dużo pchania po wszechobecnych kamieniach, przewyższenia też robią swoje.

VI zlot ForumRowerowe.org - dzień 2

Sobota, 28 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Sobota - czyli czas na główny forumowy wypad w góry. Klasycznie nastąpił podział na różny stopień zaawansowania czy preferencji co do trasy, aby każdy był zadowolony i nie musiał się zabijać ;) Jest już m.in. Sol, Adhed, ukaniex, Hanzo - więc zapowiada się ładnie.
Ruszam więc z ekipą na trudniejszą rundę. Najpierw długi wpycho/dojazd pod schronisko nad Błatniej gdzie zatrzymaliśmy się na mały popas.

Pod schroniskiem na Błatniej
Pod schroniskiem na Błatniej © px

Później ruszamy, a to raz w górę, a to w dół - generalnie aby tylko dojechać do singletracka który przez wielu jest zachwalany.
Na jego początku część ekipy co już jest kilka dni dłużej się odłącza i rusza w swoją drogę, a my lecimy dalej przez las.
Okazała się to istna przeprawa przez istny busz - ścieżki tam się nie doświadczyło. Po prostu droga została zgubiona :)

Przeprawa enduro przez nieprzebyty las
Przeprawa enduro przez nieprzebyty las © px

Walczymy tak ładny kawałek czasu, ale całkiem sprawnie udało się nam wydostać - pięknym zjazdem przez pole.

Zjazd po polu przez trawy
Zjazd po polu przez trawy © px

Później jechało się już bardzo przyjemnie - trasa była poprowadzona rewelacyjnym singlem trawersującym zbocze (chociaż w jednym miejscu przewodnik pomylił drogę ;) ).
Pod koniec szybka decyzja na rozwidleniu - cześć wraca od razu do ośrodka, a nasza 7'ka wspaniały wraca przedzierając się koło krowich strażników na szczyt gdzie czekał na nas rewelacyjny widok.

Końcowy odpoczynek na polanie z pięknym widokiem
Końcowy odpoczynek na polanie z pięknym widokiem © px

Generalnie tak też zakończyła się rowerowa część zlotu - pozostało tylko końcowe ognisko.
Jak dla mnie zlot był bardzo udany - jak zwykle podziękowania dla rewelacyjnej ekipy! Pogoda też bardzo dopisała i jeździło się przyjemnie. Całe szczęście nie było poważnych wypadków i wszyscy dojechali cali.

Aby do następnego!

A oto film który zmontowałem ze zlotu:


https://www.youtube.com/watch?v=Ya4MhmP3trM

VI zlot ForumRowerowe.org - dzień 1

Piątek, 27 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Już klasyczny wyjazd na kolejny zlot ForumRowerowe.org który tym razem odbył się w górskiej miejscowości Brenna.
Bardzo sprawny dojazd z Michałem (michalj) z forum i  oczywiście jeszcze runda tego samego dnia - dzień jeszcze długi :)

Jedzie ekipa
Jedzie ekipa © px

A ekipa zebrała się zacna - dużo osób jak na piątek :)
Niezastąpiony Przeor zabrał nas na "harcerza" gdzie na dzień dobry nas dobrze wytelepało - nie zabrakło też widowiskowych momentów takich jak trawersowanie strumienia.

Trawers przy strumieniu
Trawers przy strumieniu © px

Zaczepiliśmy jeszcze o schronisko na Błatniej i jazda powrotna do naszego noclegu - sam w sobie był ok. Chociaż można było się zgubić w ciemnym labiryncie korytarzy - przez pomyłkę wszedłem prawie do czyjegoś pokoju :)

Z widokiem w tle
Z widokiem w tle © px

Dzień zakończył się oczywiście wspólnym ogniskiem na którym zawsze coś się dzieje - tym razem było spokojnie, ponieważ paliło się niewiele elementów otoczenia :)

Dojazd i powrót z pracy

Wtorek, 24 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Kategoria 050 - 100km, Szosa
Skończył się miesięczny, a niedługo urlop to trzeba chociaż wykorzystać kartę miejską - w sumie nawet niegłupia opcja na dojazd do pracy ;)

avCAD: 89

Rozjazd po życiówce

Sobota, 21 czerwca 2014 · Komentarze(2)
Kategoria < 050km, Nina, Teren
Uczestnicy
Przyjemny rozjazd z Niną po wczorajszej rundzie - dobrze mimo wszystko tak rozruszać nogi :)

O i takie tam zdjęcie kwiata jakiegoś :)

Taki tam kwiat :)
Taki tam kwiat :) © px

Polowanie na zachód słońca

Piątek, 20 czerwca 2014 · Komentarze(12)
Kategoria 300km <, Szosa
Decyzja odnośnie tego dłuższego wyjazdu była spontaniczna - postanowiłem zapolować na zachód słońca nad morzem.

Wybrałem sprawdzoną ubiegłoroczną trasę pomijając już fragment przez trójmiasto, dając bezpośredni powrót np. do Działdowa gdzie łatwo o pociąg do Warszawy - w razie jakby nie szło to tam w okolicy jest dość sporo innych stacji.

Wystartowałem wczoraj punkt 5:00 spod domu - pogoda wyglądała naprawdę obiecująco i ładnie świeciło słońce.

Piękny poranek
Piękny poranek © px

Pierwsze 120 km do Ciechanowa nawet nie wiem kiedy zleciało.
Oczywiście obowiązkowy krótki postój nad Zegrzem - tak wcześnie rano jeszcze tam nie byłem.

Łabędzie nad Zegrzem
Łabędzie nad Zegrzem © px

A oto jak prezentuje się mój zapakowany rower - tym razem poszedłem w bikepackingową sakwę na sztycę zamiast plecaka - wygoda jest nieporównywalna, no może tylko nie licząc, że ciężko jest tam cokolwiek znaleźć i trzeba wszystko wyciągać,

Szosa a'la bikepackin
Szosa a'la bikepackin © px

Dalej to już klasycznym fragmentem z Nasielska do Ciechanowa wzdłuż torów - piach tam nic się nie zmienił.

Przez piach na szosówce
Przez piach na szosówce © px

Za to ruiny są zarośnięte tak jak były, a do tego dojrzałem stary drewniany wiatrak :)

Obrośnięte ruiny domu
Obrośnięte ruiny domu © px
Wiatrak przy drodze
Wiatrak przy drodze © px

A w Ciechanowie oczywiście postój pod zamkiem.

Zamek w Ciechanowie
Zamek w Ciechanowie © px

Dopiero teraz zobaczyłem, że dosłownie pod samym zamkiem jest robione piwo Ciechan :-)

Browar
Browar "Ciechan" © px

Zaraz przed Mławą jest bardzo charakterystyczna wieża (radiowa?) - robi wrażenie swoją wielkością.

Mława - wieża radiowa
Mława - wieża radiowa © px

Oraz później jeziora w miejscowości Dąbrówno - wszystko kompletnie inaczej wygląda za dnia, można odkryć trasę na nowo. Ostatnio to już przed Działdowem miałem ciemno.

Od Lubawy do Iławy droga niby remontowana, ale przejezdna aż miło.
W Iławie postój nad jeziorkiem i oczywiście z własnej głupoty, że mało stabilnie postawiłem rower, zawiał mocny wiatr i porysowała się latarka, manetka i niestety urwało się jedne mocowanie od licznika - całe szczęście jakoś siedzi...

Jeziorko w Iławie
Jeziorko w Iławie © px

Niestety od Iławy do Prabutów, a później do Sztumu są prowadzone objazdy. Ja ryzykuje przejazd zamkniętymi odcinkami i całe szczęście udaje się przejechać, tylko miejscami nawet przez kilkanaście kilometrów jest asfalt po frezowaniu i kierownica z latarką gra mi w rytmie techno.

Zamek w Malborku podczas zachodu słońca
Zamek w Malborku podczas zachodu słońca © px

Już przed Malborkiem jak wpadam na krajówkę zauważam, że jest ciężko z czasem i zachód słońca może mi uciec. Całe szczęście wiatr teraz jest w plecy - do tej pory praktycznie tylko w twarz. Przelatuje więc Malbork, kilka zdjęć i ścigam się z zachodem słońca.

Kawałek za Nowym Dworem Gdańskim zachód słońca uzyskał znaczną przewagę i powoli chowa się za horyzontem.

Wyścig ze zachodem słońca
Wyścig ze zachodem słońca © px

Nie poddaje się dorwałem resztki - dobrze, że nad morzem długo to zanika. A właściwie to zabrakło mi z 40 min, aby w pełni cieszyć się zachodem.
Co jak co - widok na morze i te powietrze to jest! Po to zawsze warto się tam wybrać - następnym razem muszę skoczyć w ciągu dnia,a by chociaż popływać ;) A przynajmniej rower trochę pobawił się w piasku!

Rower o zachodzie słońca nad morzem
Rower o zachodzie słońca nad morzem © px
Koło w piasku
Koło w piasku © px

Jako, że cel już osiągnięty to ruszam na spokojnie w podróż powrotną - tą samą trasą aby już nie kombinować.
Początkowo idzie opornie - noc to nie moja pora :-) ale jakimś cudem udało się rozruszać, chociaż średnia nie ta - no i na złość wiatr wieje znowu w twarz! Przynajmniej można było nacieszyć oczy widokiem na Malbork w nocy.

Malbork nocą
Malbork nocą © px

Robię sobie trochę częstsze przerwy, a i moim wyjazdowym przysmakiem zostają hot dogi z Orlenu :-)
Kilometry i czas leci bardzo powoli. Pojawił się do tego mały ból kolana i obtarcie na nodze. Przynajmniej zaczyna dość szybko świtać. Robię sobie nad ranem tylko krótką 30 minutową drzemkę, smarowanie łańcucha i kilka kilometrów dalej kapeć na luźnym kamieniu... Zmieniam dętkę i do przodu. Temperatura cały czas w okolicach 13 st, a do tego przelotne opady.
No i zauważyłem, że tylna opona jest na wykończeniu - widać już wkładkę antyprzebiciową.

W drodze powrotnej postanawiam jeszcze odbić na Grunwald - tyle tablic informacyjnych miałem po drodze, że się wreszcie zdecydowałem :-)

Grunwald - pomnik
Grunwald - pomnik © px

Na stacjach benzynowych jak robię zakupy ok północy czy o 4 rano to od razu miłe pytania skąd tu wziąłem :-)

Ten wypad był dla mnie bardzo wymagający - niby wpadło te 600 km (nowa życiówka), ale strasznie czuć nogi plus kolano. Do tego non stop chłodno plus w piątek przelotne deszcze. Wiatr też głównie przeszkadzał - warunki nie rozpieszczały.
Szczerze to nie wiem czemu wcześniej nie odpuściłem :-)
Widać trzeba będzie się wziąć w garść jak ma się zamiar myśleć o takich dłuższych jazdach.
Oczywiście wielkie podziękowania dla mojej dziewczyny Niny za wsparcie! Bez tego jest ciężko :) 

avCAD: 86

Runda po pracy

Poniedziałek, 16 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Kategoria < 050km, Szosa
Krótka runda na rozruszanie po pracy.
avCAD: 89

Dobra runda do Czerska

Niedziela, 15 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Kategoria 100 - 200km, Szosa
Ustawka z MGR'a z Krzyśkiem i jazda na Czersk!
Pogoda nie rozpieszczała, z rana deszcz, ale całe szczęście przestał u już zostało tak do końca. Za to wiatr już nie za bardzo i cały czas przeszkadzał - tylko nieliczne fragmenty mieliśmy z wiatrem.
Runda za to bardzo udana - dobrze i sprawnie się jechało.

Zamek w Czersku
Zamek w Czersku © px
Rowery nad Wisłą
Rowery nad Wisłą © px
avCAD: 84

Zmienna pogoda

Sobota, 14 czerwca 2014 · Komentarze(2)
Kategoria 050 - 100km, Nina, Szosa
Uczestnicy
Sobotnia wspólna runda z Niną - pogoda dosłownie w kratkę - raz słońce i 25 st, a raz mocny deszcz i ledwo 17 st
Za to przetestowało się ponczo i udawało batmana :)

Nietoperz
Nietoperz © noise
Jazda, jazda, jazda!
Jazda, jazda, jazda! © px