Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2012

Dystans całkowity:1969.66 km (w terenie 125.00 km; 6.35%)
Czas w ruchu:100:35
Średnia prędkość:19.58 km/h
Maksymalna prędkość:64.85 km/h
Suma podjazdów:15033 m
Maks. tętno maksymalne:173 (86 %)
Maks. tętno średnie:151 (75 %)
Suma kalorii:5130 kcal
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:103.67 km i 5h 17m
Więcej statystyk

Gorące Rumuńskie Lato - Dzień 16 - Już w Polsce!

Sobota, 25 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria < 050km, Sakwy
Zawitaliśmy do Polski!
Podróż ciężarówką bardzo miło nam zleciała, ja siedziałem na siedzeniu pasażera i rozmawiałem praktycznie całą drogę z kierowcą, a Bodek spał na łóżku. Wypytałem się chyba o wszystko co się da związanego z TIR'ami. Kierowca był naprawdę rewelacyjny! Jeszcze raz bardzo dziękujemy, że nas zabrał! Wielu innych po prostu nam odmawiało, a tutaj bez wahania usłyszeliśmy - tak.
Wyjeżdżając ze Słowacji żegnał nas prawie 40 st. upał, a w Polsce przywitała nas mżawka przy ledwie co 18 st. Różnica znaczna, ale nie ma to jak być na własnym podwórku, wracało się już z czystą przyjemnością.
Dojechaliśmy do Łukowa gdzie już prosto do Mińska z przesiadką w Siedlcach z szybką przerwą na kebaba - jesteśmy niewiarygodnie głodni.
W Mińsku Mazowieckim byliśmy około południa, rozdzieliliśmy sprzęt i rozjechaliśmy się spod Kaufland'a.
Dzięki Bodek za towarzystwo! Sam na pewno tego bym nie dokonał, nie ma to jak odpowiedni, konkretny wyjazd.

Teraz tylko szybki prysznic, a następnie szybko lecę się przywitać i wyściskać Ninę - nie mogę się już doczekać :)

Gorące Rumuńskie Lato - Dzień 15 - Powrót do Polski tirem

Piątek, 24 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria 050 - 100km, Sakwy
Upału kolejny dzień.
Na wylocie z Nyiregyhaza'y znajdujemy idealne miejsce i próbujemy łapać stopa jak najdalej w stronę Słowacji. Jesteśmy wymęczeni, kilometry lecą nam powoli więc aby się sensownie wyrobić z powrotem jesteśmy do tego zmuszeni. Obecnie nic innego się nie liczy.
Całe szczęście znowu po ok. 30 min czekania udaje nam się złapać busa. Miły Węgier zabiera nas kawałek za miejscowość Tokaj. Udaje się nadrobić jakieś 40 km, dodatkowo jeszcze zostajemy zabrani na miejscowe - podobno najlepsze w okolicy - lody. Chcemy za nie zapłacić, ale dostajemy je w prezencie. Naprawdę tak super zostajemy przyjęci na Węgrzech - rzadko się spotyka z taką pozytywną reakcją.
W południe już klasycznie robimy sobie dłuższą przerwę. Rozkładamy karimaty prawie, że w rowie i odpoczywamy.
Kilka godzin później ruszamy w dalszą podróż. Niedaleko przed granicą ze Słowacją zaczyna się ścieżka rowerowa - wielkie zaskoczenie, głównie dlatego, że wszędzie na Węgrzech widać tylko znaki z zakazem jazdy na rowerze.
Cały czas szukamy transportu do Polski. Na granicy węgiersko-słowackiej próbujemy szczęścia na parkingu "Jacek". Po wielu próbach wreszcie się nam udaje!
Spotykamy Polaka co właśnie jedzie nawet w nasze okolice - do Kocka niedaleko Łukowa. Po prostu lepiej nie mogliśmy trafić!
Mamy kilka godzin czasu na ogarnięcie rzeczy więc korzystając z okazji bierzemy prysznic oraz pakujemy nasze rzeczy do TIR'a. Jest to w sumie nasza pierwsza przejażdżka w ten sposób.

Dobra droga rowerowa na Węgrzech - wielkie zaskoczenie © px


Zapakowanie rowerów na przyczepę do TIR'a - autostopem © px

Gorące Rumuńskie Lato - Dzień 14 - Ciężki powrót do Polski

Czwartek, 23 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria 050 - 100km, Sakwy
Dziś już próbujemy łapać stopa na całego. Zaraz za granicą uderzamy na parking tirów próbując szczęścia. Niestety jak się okazuje wybraliśmy po prostu złą porę - większość osób jest już w trasie, a spotykamy naprawdę wiele polaków - nikt nie chce nas zabrać. Spędzamy na tym naprawdę dużo czasu. Powoli jedziemy dalej.
W południe robimy sobie największy odpoczynek, trochę nadrabiamy wieczorami.
Nocleg znajdujemy przed węgierską miejscowością Nyiregyhaza u bardzo gościnnej rodziny. Zostajemy poczęstowani węgierską zupą i makaronem z cukrem, serem i śmietaną. Naprawdę super odmiana - dodatkowo najadamy się do syta.
Praktycznie cała rodzina dołącza się do nas i jakoś rozmawiamy, bardziej próbujemy się porozumieć, ale naprawdę mimo wszystko bardzo dobrze nam idzie.

Granica rumuńsko - węgierska - Bors © px


Węgierska gościnność - naprawdę super przyjazna rodzina © px

Gorące Rumuńskie Lato - Dzień 13 - Ciężki powrót do Polski

Środa, 22 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria 050 - 100km, Sakwy
Dzisiejszy dzień też nie należał do najbardziej udanych. Cały czas skupiamy się tylko na powrocie do domu. Bodek nadal źle się czuje, upał jest coraz większy - dochodzi nawet do 40st. Robimy dość częste przerwy, ale jakoś kilometry powoli lecą i zbliżamy się coraz szybciej do granicy z Węgrami.
Ostatnio sporo dyskutowaliśmy odnośnie łapania samochodów aby nas podwiozły, nawet kawałek. Po ok. 30 min próbowania udało złapać się dostawczy samochód który nas podwiózł do miejscowości Oradea - nadrobiliśmy ok. 60km.
Tego dnia przekraczamy jeszcze granicę z Węgrami i tuż za przejściem granicznym za radą jednego z mieszkańców rozbijamy się niedaleko boiska szkolnego - gdzie zbawieniem okazują się włączone zraszacze do boiska. Tak, udało nam się w nich umyć i schłodzić. Po ciężkim dniu w upale, naprawdę rewelacja! Nawet nam nie przeszkadzała położona w pobliżu główna, ruchliwa droga.

Rumuński świeży i ciepły chleb © px


Wolno biegająca krowa po drodze w Rumuni © px


Kąpiel na boisku w Rumuni ;) © px


Nocleg przy boisku w Rumuni © px

Gorące Rumuńskie Lato - Dzień 12 - Ciężki powrót do Polski

Wtorek, 21 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria 100 - 200km, Sakwy
Drugi dzień powroty nie zaczyna się lepiej. Bodek cały czas źle się czuje, podejrzewamy po prostu przemęczenie. Ja też jestem wyczerpany, ale jakoś się jedzie. Upał nam w tym nie pomaga. Na tym etapie już praktycznie skupiamy się na samym powrocie, dojechaniu do granicy najpierw Węgier, a później Słowacji.
Po drodze miło zaskakuje nas jedna miejscowość gdzie pojawia się fontanna i można się konkretnie schłodzić - w taki upalny dzień jak do tej pory nic lepszego nie mogło się nam przytrafić.
W niektórych miejscach można się natknąć na niewielkie źródełka gdzie ludzie normalnie ustawiają się w kolejce po wodę.
Na niewielkich parkingach, w sumie w całej Rumuni można spotkać sporo psów - nie są one agresywne, a po prostu bardzo głodne i szukają resztek jedzenia. Nie mogliśmy się powstrzymać, aby ich nie nakarmić - dodatkowo nagle wybiegły z krzaków 4 małe psy!
Wieczorem rozbijamy się na dziko niedaleko strumyka.

Głodne psy na parkingu w Rumuni © px


Małe głodne psy na parkingu w Rumuni © px


Fontanna w środku wioski - zbawienie podczas upałów! © px


Nie ma to jak się schłodzić w fontannie! :) © px


Rumuńska brama na drodze © px

Gorące Rumuńskie Lato - Dzień 11 - Ciężki powrót do Polski

Poniedziałek, 20 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria 050 - 100km, Sakwy
Wstajemy, a tu rano na termometrze ledwo co 6 st.! Jakoś się ogarniamy i ruszamy w drogę. Po wczorajszym podjeździe na Urdele jesteśmy wykończeni, Bodek coś w ogóle źle się czuje - ledwo co jedziemy. Całe szczęście mamy większość trasy z góry i co jakiś czas natykamy się na źródełka wody - pojawił się 35 st. upał i ułatwia nam już powrotu do Polski.
Większość drogi jest w remoncie - jak ogólnie większość dróg w Rumuni. Widać wszystko mocno tam się rusza w tym kierunku.
Ogólnie niedalekiej odległości od przełęczy Urdele, ale na wysokości gdzie rosną drzewa można spokojnie znaleźć miejsce na rozbicie się - pełno jest miejsc niedaleko strumyków. Super sprawa aby tak się wybrać, nie trzeba nic planować - tylko po prostu ruszać.
Jakoś udaje nam się przejechać 80 km, na pewno nie było z tym lekko.
Wieczorek na szybkości rozbijamy obóz na dziko - trzeba się koniecznie zregenerować.

Nocleg pod mostem niedaleko jeziora - Transalpina © px


Maszyna do remontu dróg - Rumunia jest cała w budowie © px

Gorące Rumuńskie Lato - Dzień 10 - Transalpina

Niedziela, 19 sierpnia 2012 · Komentarze(2)
Kategoria 050 - 100km, Sakwy
Dziś już z każdym kilometrem jesteśmy coraz bliżej głównego celu - przełęczy Urdele położonej na wysokości 2145 m n.p.m na drodze 67c zwanej Transalpiną. Widoki widziane na zdjęciach robią wielkie wrażenie - teraz czas będzie to zweryfikować po ok. 30 km podjazdu non stop.
Zanim zaczęliśmy właściwą wspinaczkę musieliśmy też pokonać sporo wzniesień. Wreszcie dojeżdżamy do skrzyżowania z drogą 67c, w ok. 30 st. upale schładzamy się jedząc lody, zdejmujemy koszulki, smarujemy się olejkiem, opaski na głowy i jazda w górę. Urdele atakujemy od południowej strony.
Droga wije się bardzo malowniczo, praktycznie nie ma większej roślinności, drzew. Przeważają same pola - widoki niesamowite.
Mniej więcej w połowie podjazdu Bodek wpada na genialny pomysł i montuje na taśmę głośniki do lemondki - nie ma to jak jakieś urozmaicenie.
Mijamy najwyżej położoną miejscowość. Asfalt cały czas jest bardzo dobry - trafiliśmy akurat na okres kiedy droga jest remontowana, więc jedzie się naprawdę rewelacyjnie, gładko bez żadnych wyboi.
Pierwszy, dłuższy odpoczynek robimy sobie na większym postoju samochodów. Widoki wprost rewelacyjne, aż chce się zatrzymać na dłużej i tylko je podziwiać. Jednak przed nami jeszcze kawałek podjazdu.
Kolejne metry w pionie rosną na liczniku, wydaje się nam, że przełęcz jest już niedaleko. Wjeżdżamy na coś co nią przypomina, zagadujemy też do spotkanych rowerzystów - wydaje się, że to jest już to. Robimy pamiątkowe zdjęcie i ubieramy się do zjazdu. Okazuje się, że to nie była właściwa przełęcz, za to już następna po super stromym podjeździe już jest naszym celem, Uredele zdobyte! Ponad 4h podjazdu w słońcu non stop oraz 2685 m w pionie dzisiejszego dnia zostało naszym obecnym rekordem!
Oczywiście trzeba zrobić pamiątkowe zdjęcie w koszulce Rowerowego Mińska (to był pierwszy i ostatni raz kiedy ją założyłem na wyjeździe) oraz zjeść jakiś lokalny przysmak - danie z ciasta w kształcie walca. Ciekawy smak, trzeba to przyznać.
Zakupiliśmy pamiątki i ruszamy w dół. Po drodze mijaliśmy naprawdę wielkie, dzikie wioski Cyganów - jak się domyślamy. Klimat dosłownie postapokaliptyczny, czegoś takiego nie widzieliśmy.
Obóz rozbijamy pod wysokim mostem - gdzie ledwo co udaje się złapać zasięg sieci komórkowej.
Dzień naprawdę można uznać za udany!

Przepis na udany podjazd - głośniki na kierownicy © px


Skrót na Transalpinie © px


Transalpinia - Rumunia - Romania © px


Wypas owiec na zboczu - Transalpina - Rumunia © px


Widok na transaplinę - Rumunia - Romania © px


Widok z przełęczy Urdele - Transalpina - Romania © px


Rowerowy Mińsk na Urdele! Transalpina - Rumunia zdobyta! © px


Lokalny przysmak w Rumuni w kształcie walca © px


Prowizoryczne dzikie wioski © px

Gorące Rumuńskie Lato - Dzień 9 - dojazd do Transalpiny

Sobota, 18 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria 100 - 200km, Sakwy
Nie ma to jak obudzić się pośród gór, słysząc w tle płynący strumyk. Takich rzeczy się nie zapomina - według mnie to jest esencja podróżowania. Do tego jeszcze jeden z głównych celi został osiągnięty - podjazd Transfogaraską.
Dziś nastawiamy się na większość zjazdu, zakładamy więc ciepłe ciuchy i jazda w dół - słońce w dolinach niestety zagląda później. Początkowo bardzo szybko, średnia kształtowała się w granicach 40 km/h bez dokręcania. Nieskończona ilość zakrętów których pokonywanie daję niebywałą frajdę.
Dzisiejszy odcinek do przejechania okazuje się dłuższy niż sądziliśmy, do tego zjazdu nie jest tak wcale super dużo - trzeba będzie jakoś podgonić.
Zjeżdżając niespodziewanie spotkaliśmy Polaków ze Śląska - chłopaka z dziewczyną. Spory kawałek razem jechaliśmy i rozmawialiśmy - bardzo miło usłyszeć kogoś kto mówi po Polsku.
Droga kilkukrotnie nas zaskakuje - przejeżdżamy przez naprawdę ogromną tamę - nasza w Solinie przy tej to pikuś. W wielu miejscach niedaleko strumyków są miejsca gdzie ludzie przyjeżdżają samochodami, motocyklami i rozbijają obozowiska. Naprawdę super sposób na spędzanie wakacji, wolnego czasu, nawet po prostu weekendu.
Wyjeżdżamy kawałek za Horenzu gdzie po kilku próbach znajdujemy nocleg. Trzeba dobrze wypocząć - jutro podjazd na przełęcz Urdele.

Biwak na szosie transfogaraskiej © px


Biwak przy strumyku na Transgorasce - Rumunia © px


Transfogaraska - Rumunia - szosa 7c © px


Góry - trasa Transfogaraska © px


Tunel na Transfogarasce - Rumunia © px


Ośrodek niedaleko tamy - Transfogaraska - Rumuni © px


Tama - trasa Transfogaraska © px


Na tamie ze Ślązakami - Transfogaraska © px


Efektowne wiadukty na transfogarasce © px


Wiadukt kolejowy - Rumunia © px


Zachód słońca - Rumunia © px


Zachód słońca - Rumunia - rowerzysta © px

Gorące Rumuńskie Lato - Dzień 8 - Transfogaraska

Piątek, 17 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria 100 - 200km, Sakwy
Dziś wstajemy wcześniej - ok. 50 km dojazdu i wreszcie czeka nas podjazd trasą Transfogaraska. Druga za Transalpiną najwyżej położona droga w Rumuni.
Pokonując kolejne kilometry widzimy coraz wyraźniej na horyzoncie wysokie pasmo gór. Bardzo się wyróżnia na tle pozostałego krajobrazu. Pogoda nam dopisuje więc spokojnie i dobrym tempem zbliżamy się do oczekiwanego podjazdu.
Z głównej drogi odbijamy na oznaczoną numerem 7c czyli Transfogaraskę - początek jest łagodny, startujemy z ok. 400m n.p.m., a mamy się wspiąć na ok. 1900m n.p.m. Ostatni, dobry posiłek, zdejmujemy koszulki i w drogę!
Wpadamy w swój rytm i kilometry jakoś powoli lecą, widoki bardzo urozmaicają naszą wspinaczkę, a to dopiero początek górskich przełęczy. Podjazd jest wymagający, ale do przejechania nawet z dużym bagażem - trzeba po prostu trzymać swoje tempo.
Prawie pod koniec Bodek złapał kapcia i dobrą godzinę walczyliśmy z dętką - ostatecznie wsadziliśmy na obręcz 28" dętkę do 26", nie było łatwo (po powrocie okazało się, że dętka była dziurawa w dwóch miejscach, dlatego cały czas nam schodziło powietrze).
Ostatnie 5 km podjazdu było bardzo ekscytujące.
Najpierw widok samych serpentyn położonych tak jakby na półce pomiędzy górami robił bardzo mocne wrażenie - czegoś takiego jeszcze nie widzieliśmy. Mijaliśmy jeszcze luzem biegające świnie, jeden Rumuński kierowca zatrzymał się i zaczął nam kibicować, słońce powoli zachodziło, a do tego temperatura cały czas spadała - nawet do ok. 11 st. C. Już na samej przełęczy przy jeziorze Bela Lac ludzie też nam kibicowali i przybijali piątki. Normalnie niezapomniane wrażenie! To się nazywa pozytywne nastawienie. Super! Dzisiejszego dnia udało nam się zrobić ponad 2000m przewyższenia i podjechać jedną z wyżej położonych przełęczy!
Powoli już zaczęło się ściemniać, więc zjeżdżamy ile się da. Po kilku kilometrach zjazdu znaleźliśmy dogodne miejsce przy strumyku na ok. 1500 m n.p.m. W takich miejscach niedaleko nas ludzie normalnie przyjeżdżają samochodami, rozbijają namioty, palą ogniska. Super sprawa, bez żadnej kontroli, problemów - pełna swoboda. Okolica dodatkowo wyglądała na czystą.

Rumuńska Dacia pickup © px


Zabudowana rumuńska Dacia © px


7c - szosa Transfogaraska - początek podjazdu © px


Wypas świń na Transfogarasce © px


Transfogaraska - ostatnie 5km podjazdu © px


Jezioro Balea Lac © px


Transfogaraska zdobyta! © px

Gorące Rumuńskie Lato - Dzień 7 - Rumunia

Czwartek, 16 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria 100 - 200km, Sakwy
Nie ma to jak się obudzić w suchych warunkach!
Wstajemy spokojnie bez składania namiotu i dodatkowo od Pani bibliotekarki otrzymujemy świeży, gorący chleb i szynkę. Dawno tak dobrego pieczywa nie jedliśmy! W Rumuni chleb - zwłaszcza z lokalnych piekarni naprawdę mają rewelacyjny i nie taki drogi.
Rozmawiamy jeszcze chwilę z dyrektorem i nauczycielkami. Dziękujemy bardzo za wizytę i dajemy polską gazetę "Rzeczpospolita" z naszymi podpisami w ramach podziękowania. Naprawdę zostaliśmy super ugoszczeni!
Dziś droga mija znacznie lepiej i przyjemniej - jest o wiele cieplej więc jedziemy w suchych warunkach.
Nocleg znajdujemy tuż przed zachodem słońca - na niewielkim wzgórzu. Krótka piłka - możemy przenocować, chwila zamyślenia i szybka odpowiedź wraz ze wskazaniem miejsca - tak. Czy możemy trochę wody? - Tak, proszę.
To się nazywa konkret ;)

Drum in lucru - rumuńskie drogi w remoncie © px


Rumuński kościół © px


Przejazd kolejowy w Rumuni © px


Dacia Logan - Romania tuning © px


Dacia Pickup © px


Zachód słóńca w Rumuni © px