Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2010

Dystans całkowity:1611.98 km (w terenie 411.00 km; 25.50%)
Czas w ruchu:85:54
Średnia prędkość:18.77 km/h
Maksymalna prędkość:46.00 km/h
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:84.84 km i 4h 31m
Więcej statystyk

Polskim wybrzeżem - Trzebiatów - Dźwirzyno

Wtorek, 31 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Sakwy, 050 - 100km
Rano pogoda w sam raz do przyjemnej jazdy, nie padało więc odebraliśmy już wysuszone rzeczy i ruszyliśmy zwiedzać Międzyzdroje.
Miasto bardzo ładnie się prezentuje, deptaki z nowej kostki oraz sporo luksusowych hoteli. Oczywiście nie mogło się obyć bez odwiedzenia osławionej "Alei Gwiazd", w skrócie - 100m kostki i odlewów rąk. Ci bardziej zasłużeni mają swoje miejsca przy skraju ścieżki każdy w indywidualnym kształcie, odpowiadającym największemu dziełu.
Aleja Gwiazd w Międzyzdrojach © px


Morze praktycznie przez cały czas naszej wyprawy było dość wzburzone przez wiatr, który zresztą dokuczał wiejąc w twarz. Bynajmniej dzięki temu było ciekawiej i widoki nabierały pewnego uroku.
Wzburzone morze © px


Po wyjeździe z Międzyzdrojów można odwiedzić rezerwat żubrów, my za to zjechaliśmy zaraz za miastem na punkt widokowy umieszczony na Wzgórzu Gosań. Z niego można podziwiać klify i samo morze. Wjazd na niego jest dosłownie z głównej trasy, tylko trzeba kawałek ponieść rower po schodach.
Po opuszczeniu wyspy Wolin zwodzonym mostem kierowaliśmy się w stronę Trzebiatowa.
Nad morzem podziwialiśmy dosłownie autostradę chmur. Ciągnęły się z północy nad Polskę, widok nadzwyczajny - tak jakby rozdzielały niebo na dwie części.
Autostrada chmur © px


W Trzęsaczu koniecznie trzeba zobaczyć klify na których skraju dosłownie możemy jechać - prowadzi tam czerwony szlak. Jazda krawędzią, do tego szybujący nad nami paralotniarze. To wszystko dostarcza niezłych wrażeń. Dalej ciekawie wije się wąską, leśną ścieżka i oto tak lądujemy w Rewalu.
Klify oraz ruiny kościoła w Trzęsaczu © px

Jazda na skraju klifu © px


Kolejny przystanek w Trzebiatowie gdzie oglądamy mury miasta, basztę oraz kościół.
Miasto opuszczamy trasą na Mrzeżyno. Po dojeździe na miejsce skręcamy od razu na Dźwirzyno. Robi się późno. Skoczyliśmy jeszcze tylko na plażę podziwiać zachód słońca i trzeba szukać pola namiotowego. Udało się znaleźć jedno na wylocie z miasta gdzie "okazyjnie" przenocowaliśmy.

Polskim wybrzeżem - Świnoujście - Międzyzdroje

Poniedziałek, 30 sierpnia 2010 · Komentarze(2)
Kategoria Sakwy, < 050km
Rano pobudka, pociąg do Warszawy, spotkanie z Rafałem i jazda do Świnoujścia.
Na miejscu byliśmy około godziny 16:00, przywitała nas dość ponura, deszczowa pogoda. Całe szczęście na razie było sucho.
Niedaleko stacji PKP znajduje się prom którym za darmo można dostać się do centrum miasta. Po paru minutach przeprawy mogliśmy zacząć zwiedzać miasto i zobaczyć granicę z Niemcami.
W samym mieście oda razu widać sporo tablic rejestracyjnych z literką "D", koniec sierpnia, a ruch całkiem spory. Drogę do niemieckiej granicy zdobią stragany (oczywiście polskie) z przeróżnymi produktami. Jednakże warto zacząć stamtąd swą podróż, ze samej zachodniej granicy. Sam pas przygraniczny wygląda ciekawie. Długa, pusta, ciągnąca się w nieskończoność droga.
Przejście graniczne z Niemcami w Świnoujściu © px

Jak już mamy za sobą skrajny zachodni słupek to czas udać się na wschód. Po drodze w niedalekiej odległości od brzegu przejeżdżamy przez kilka wojskowych fortów oraz promenadę. Warto zobaczyć jeszcze samą latarnię morską.
Rowery na wakacjach © px

Zaraz po wyjeździe ze Świnoujścia zmoczył nas konkretny deszcz, mokrzy doturlaliśmy się do Międzyzdrojów na pole namiotowe zaraz przy wlocie do miasta gdzie dzięki uprzejmości właściciela wysuszyliśmy ubrania i najważniejsze - buty.

Wybrzeżem i wschodnią granicą - dzień VII

Czwartek, 26 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 100 - 200km, Sakwy
Przy śniadaniu oczywiście towarzyszył nam jakiś "zwierz", dziś to był wygłodniały pies, zasuwał ostro każdą suchą kromkę chleba.
Śniadanie z psem © px


Dziś już wyłącznie kierowaliśmy się w stronę domu - Mińska Mazowieckiego. Pozostało ok. 140 km, a watr w twarz nie odpuszczał. Zapowiadał się męczący powrót.
Jechaliśmy w kierunku Siemiatycz. Nie mogło zabraknąć paru cwaniaków na rowerach co chcieli nas prześcignąć na podjeździe - wystarczyło trzymać swoje tempo. Na miejscu drugie śniadanie oczywiście drugie śniadanie w Biedronce i kierunek Węgrów.
Sokołów Podlaski przywitał nas masą reklam wędlin z Sokołowa, więc nie mogło się obyć bez spróbowania ich produktów z firmowego sklepu. Jak dla mnie smakuje tak samo jak wszędzie.
W Drohiczynie wstąpiliśmy na Górę Zamkową z której można podziwiać widok na zakręt rzeki Bug jak i okoliczne miejscowości. Warto tam na chwileczkę wstąpić i odpocząć. W samym Drohiczynie trzeba się kierować na południe drogą z kostki, niedaleko kościoła.
Przed Kałuszynem doładowanie koksu i finisz już w lekkim zmroku do Mińska.
Powrót o zachodzie słońca © px


Reasumując, zobaczyliśmy wiele ciekawych miejsc, nabyliśmy sporo nowych doświadczeń. W sumie przejechaliśmy 884.28 km w ciągu 7 dni.

Wybrzeżem i wschodnią granicą - dzień VI

Środa, 25 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 100 - 200km, Sakwy
Dziś wyjątkowo wcześnie się rano ogarnęliśmy i ruszyliśmy w stronę Białowieży. Już praktycznie jesteśmy na miejscu, tylko jeszcze szybkie śniadanie w Narwi i jazda dalej.
Większość drogi dokuczał nam konkretny wmordewind, ale jakoś powoli się udało. W pewnym momencie nawet próbowałem zrobić żagiel z płachty, ale średnio się udało ;)

:: Jak to mawiają - "Koks i do przodu!" ::
Koks i do przodu! © px


:: Po drodze mijaliśmy pełno cerkwi, jak widać przy granicy różnice delikatnie się zacierają ::
Jedna z wielu Cerkwi przy wschodniej granicy © px


Do Białowieży dojechaliśmy jedyną asfaltową drogą która prowadziła lasem, a właściwie przez Puszczę Białowieską gdzie mogliśmy poznać część jej uroków - powalone, pozostawione losowi drzewa.
Na samym wjeździe do Białowieży przywitały nas ruiny spalonego hotelu.
Spalony hotel Soplicowo na wjeździe do Białowieży © px


Same miasto jest bardzo ciekawe, można pochodzić ładnym parkiem wzdłuż kilku jeziorek, obejrzeć zabytkowe budowle.
Dalej skierowaliśmy się dla samej zasady w stronę granicy z Białorusią. Nie jest bynajmniej daleko, ok. 4 km w jedną stronę. Na przejściu spotkała nas miła niespodzianka, nowy budynek, dosłownie pachnący nowością. Jest czym się pochwalić. Nadmienię tylko, że to jest wyłącznie piesze przejście graniczne, rowery też się załapują. Podczas naszej wizyty nikogo nie spotkaliśmy kto by ją przekraczał i do niej zmierzał.
Przejście graniczne do Białorusi w Grudkach © px


Po wyjeździe z Białowieży kierowaliśmy się już w stronę domu.
Przed Siemiatyczami udało nam się przenocować u pewnej rodziny na podwórku. Nawet w nocy nam już nie przeszkadzała pobliska impreza.

Wybrzeżem i wschodnią granicą - dzień V

Wtorek, 24 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 100 - 200km, Sakwy
Dopiero nad ranem poczuliśmy jak faktycznie te pole namiotowe było twarde, wszystko nas praktycznie bolało. Więc z bolącymi plecami ruszyliśmy przez Augustów.
Pogoda nas nie rozpieszczała, ale podziwianie ciemnych chmur nad jeziorem też ma swój urok.
Do tego na dzień dobry 15% podjazd ścieżką rowerową gdzie na szczycie czekało na nas małe rondo.
Ładny podjazd w Augustowie © px


Po przebiciu przez miasto i obejrzeniu jego centrum skierowaliśmy się centralnie na Białystok główną trasą - jak się później okazało to był błąd. Z początku ładne pobocze, a czym później to gorzej. Brak pobocza oraz skrajna część jezdni w opłakanym stanie. Bynajmniej jadąc z pieśnią "Tiry! Tiry! Tyry! Tyry!" na ustach dojechaliśmy do celu.

:: Po drodze przejeżdżaliśmy przez Korycin - miasto naprawdę wartę uwagi. Ciekawy wiatrak oraz zabytkowy kościół. ::
Wiatrak w Korycinie © px

W Białymstoku naprawdę miło się zaskoczyliśmy - ścieżka rowerowa z prawdziwego zdarzenia i do tego ma jeszcze wydzielone pasy. Jeśli chodzi o same miasto to jest dość duże i zatłoczone (w porównaniu z innymi okolicznymi). Nie mieliśmy zbyt dużo czasu na zwiedzanie więc praktycznie tylko je przelecieliśmy i tylko trochę obejrzeliśmy centrum.
Ścieżka rowerowa w Białymstoku © px

Od Białegostoku kierowaliśmy się na Białowieżę trasą najpierw krajową 19, a od Zabłudowa numer 685, aż do Hajnówki.
Przed Narwią rozbiliśmy się gdzieś w lesie i jakby można było się tego domyśleć - nocą towarzyszyła nam konkretna zlewa. Po takim dystansie i tak już nam nic nie przeszkadzało.

Wybrzeżem i wschodnią granicą - dzień IV

Poniedziałek, 23 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 100 - 200km, Sakwy
Na start obfite śniadanie i dodatkowo nakarmiliśmy wygłodniałego kota który do nas się przyłączył, chlebem z masłem czekoladowym (samego to nie chciał).
Ogarnęliśmy całe nasze miejsce biwakowe, podziękowaliśmy za gościnę i ruszyliśmy dalej w trasę. Tym razem kierunek - Wiżajny.
Nocleg u miłej Pani na podwórku © px

Głodny kociak © px

Jadąc trasą 651 zajechaliśmy do Stańczyków, aby zobaczyć dwa ogromne wiadukty kolejowe. Praktycznie do samej miejscowości czekał nas zjazd. Miejsce naprawdę warte lekkie zboczenia z trasy i opłaceniu 2 zł za wejście. Swoją wielkością robi niezłe wrażenie.
Wiadukt kolejowy w Stańczykach © px

:: Tego nie polecam robić ;) ::
No to lecim! © px

Za Przesławkami dotarliśmy do "trójstyku" granic - Polska - Rosja - Litwa. Do tego jeszcze doszła granica województw.
Trójstyk granic - PL - RUS - LT © px

Na granicy województw - podlaskiego i warmińsko-mazurskiego © px

:: Po drodze Bodek skupywał len - dobry biznes ::
Len kupię! © px

W drodze nad jezioro Hańcza odwiedziliśmy Smolniki, a właściwie mały ośrodek wypoczynkowy.
Powiewające flagi w Smolnikach © px

Po przeczekaniu przelotnych opadów chwila odpoczynku nad samym jeziorem, jest tam naprawdę ładnie i do tego można spokojnie usiąść na ławkach pod małym daszkiem. Dla zmotoryzowanych niedaleko znajduje się parking. Mimo nieciekawej pogody trochę ludzi się kąpało.
Nad Hańczą © px

Po krótkim odpoczynku i posiłku nad Hańczą ruszyliśmy dalej w drogę. Natknęliśmy się na oznaczoną platformę widokową z której można podziwiać prawdziwy mazurski krajobraz - jeziora i górki. Drogę urozmaicały nam liczne podjazdy i zjazdy. Nie można było się nudzić.
Mazurki krajobraz © px

Na koniec dnia, właściwie już w nocy znaleźliśmy pole namiotowe w Augustowie. Oczywiście nie mogło zabraknąć nocnej ulewy.

Wybrzeżem i wschodnią granicą - dzień III

Niedziela, 22 sierpnia 2010 · Komentarze(2)
Kategoria 100 - 200km, Sakwy
Po ciężkiej pobudce zjedliśmy obfite śniadanie, opłaciliśmy nocleg i na spokojnie zaczęliśmy kolejny rowerowy dzień. Nie ma to jak przespać się w normalnych warunkach na łóżku ;)
Oczywiście chwilę po starcie zjedliśmy drugie śniadanie w Biedronce - dziś wszystko wyjątkowo robiliśmy leniwie i właściwy start lekko się przesunął.
Kelly's Imagine + sakwy Crosso Dry © px

Jak już wszystko załatwiliśmy oraz pojedliśmy to skierowaliśmy się z Kętrzyna w stronę Wilczego Szańca - kompleksu bunkrów Hitlera. Leży przy miejscowości Gierłoż. Na miejscu jest pełno żelbetonowych bloków - naprawdę swoją ilością, masą robi niesamowite wrażenie, warto zajechać chociaż na chwilę.
Wilczy Szaniec - ruiny bunkru © px

Wilczy Szaniec © px

Dalej już kierowaliśmy się w stronę Gołdapu. Trasę poprowadziliśmy przez Sztynort, gdzie w wąskim przesmyku na moście mogliśmy za jednym razem podziwiać dwa jeziora - Mamry i Dargin.
Między jeziorami Mamry, a Dargin © px

Później tylko sama czysta jazda do Gołdapu. Niestety było już dość późno i nie udało nam się znaleźć noclegu, ale całe szczęście kawałek za miejscowością bardzo miła Pani pozwoliła rozbić u siebie namiot :)
Bynajmniej w nocy nie było już tak miło i dorwała nas konkretna burza. Miejscami trzeba było go przytrzymać kiedy zaczynał powoli latać. Jednak mimo to nie przemókł i udało się całkiem wyspać.

Wybrzeżem i wschodnią granicą - dzień II

Sobota, 21 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 100 - 200km, Sakwy
Po ciężkiej pobudce wyruszyliśmy z Fromborku w stronę Braniewa. Trasa dalej przebiegała przez Pieniężno, Górowo Iławeckie, Bartoszyce i zakończyliśmy noclegiem w Kętrzynie w schronisku młodzieżowym na ul. Poznańskiej, BTW bardzo tanio - 9 zeta z małym hakiem ulgowy za osobę/noc. Stuknęło sporo kilometrów, miejscami nie było zbyt łatwo - teren dość konkretnie zaczął się falować.

:: Przejazdem w Braniewie i pod Bazyliką Mniejszą p.w. Św. Katarzyny ::
Umocnienia pod bazyliką w Braniewie © px

Oczywiście nie mogło się obyć bez próby przekroczenia granicy z Rosją - tym razem nie wyszło, nie chciał nas przepuścić strażnik graniczny o śnieżnobiałych zębach ;)
Na przejściu granicznym w Gronowie © px

:: Na pierwszy rzut oka ta tablica wyglądała jak reklama dyskoteki ;) ::

:: Widok niesamowity, niczym biała trawa - hałasu też nie mało robiły ::
Biała trawa © px

Wybrzeżem i wschodnią granicą - dzień I

Piątek, 20 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 050 - 100km, Sakwy
Parę dni przed wyjazdem dostałem informację, że mogę się dołączyć do wyprawy Bodka wzdłuż wybrzeża, więc, szybkie pakowanie i jazda "Słonecznym" do Malborka.
Planowana trasa to wybrzeżem do wschodniej granicy, później nią do Białowieży, a stamtąd już prosto do Mińska Mazowieckiego.

:: Już w Malborku w oczekiwaniu na Bodka z Martą ::
Zamek w Malborku © px

:: Most robi naprawdę dobre wrażenie - zadbany, ładny ::
Most do zamku w Malborku © px


Po spotkaniu z wyprawową ekipą, zjedzeniu kawałku pizzy i odprowadzeniu Marty na pociąg ruszyliśmy w trasę.
W trasie spotkaliśmy taką oto ciekawą i bardzo oryginalną propozycję na weselną limuzynę ;)
Weselne buggy © px


:: Zamek we Fromborku gdzie już nocowaliśmy na polu namiotowym, zrobił na mnie większe wrażenie niż ten w Malborku - może dlatego, że nie lubię takich "masówek" ::
Zamek we Fromborku © px

Leśny sprint

Środa, 18 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria < 050km, Teren
Najpierw mała sekwencja podjazdów w okolicach Gliniaku, dalej Mikanów - spotkanie z Czarkiem i Michałem i rozjazd asfaltem przez Chmielew i Anielinę do domu :)