Po ciężkiej pobudce zjedliśmy obfite śniadanie, opłaciliśmy nocleg i na spokojnie zaczęliśmy kolejny rowerowy dzień. Nie ma to jak przespać się w normalnych warunkach na łóżku ;) Oczywiście chwilę po starcie zjedliśmy drugie śniadanie w Biedronce - dziś wszystko wyjątkowo robiliśmy leniwie i właściwy start lekko się przesunął.
Jak już wszystko załatwiliśmy oraz pojedliśmy to skierowaliśmy się z Kętrzyna w stronę Wilczego Szańca - kompleksu bunkrów Hitlera. Leży przy miejscowości Gierłoż. Na miejscu jest pełno żelbetonowych bloków - naprawdę swoją ilością, masą robi niesamowite wrażenie, warto zajechać chociaż na chwilę.
Dalej już kierowaliśmy się w stronę Gołdapu. Trasę poprowadziliśmy przez Sztynort, gdzie w wąskim przesmyku na moście mogliśmy za jednym razem podziwiać dwa jeziora - Mamry i Dargin.
Później tylko sama czysta jazda do Gołdapu. Niestety było już dość późno i nie udało nam się znaleźć noclegu, ale całe szczęście kawałek za miejscowością bardzo miła Pani pozwoliła rozbić u siebie namiot :) Bynajmniej w nocy nie było już tak miło i dorwała nas konkretna burza. Miejscami trzeba było go przytrzymać kiedy zaczynał powoli latać. Jednak mimo to nie przemókł i udało się całkiem wyspać.
Po ciężkiej pobudce wyruszyliśmy z Fromborku w stronę Braniewa. Trasa dalej przebiegała przez Pieniężno, Górowo Iławeckie, Bartoszyce i zakończyliśmy noclegiem w Kętrzynie w schronisku młodzieżowym na ul. Poznańskiej, BTW bardzo tanio - 9 zeta z małym hakiem ulgowy za osobę/noc. Stuknęło sporo kilometrów, miejscami nie było zbyt łatwo - teren dość konkretnie zaczął się falować.
:: Przejazdem w Braniewie i pod Bazyliką Mniejszą p.w. Św. Katarzyny ::
Oczywiście nie mogło się obyć bez próby przekroczenia granicy z Rosją - tym razem nie wyszło, nie chciał nas przepuścić strażnik graniczny o śnieżnobiałych zębach ;)
Parę dni przed wyjazdem dostałem informację, że mogę się dołączyć do wyprawy Bodka wzdłuż wybrzeża, więc, szybkie pakowanie i jazda "Słonecznym" do Malborka. Planowana trasa to wybrzeżem do wschodniej granicy, później nią do Białowieży, a stamtąd już prosto do Mińska Mazowieckiego.
:: Już w Malborku w oczekiwaniu na Bodka z Martą ::
Po spotkaniu z wyprawową ekipą, zjedzeniu kawałku pizzy i odprowadzeniu Marty na pociąg ruszyliśmy w trasę. W trasie spotkaliśmy taką oto ciekawą i bardzo oryginalną propozycję na weselną limuzynę ;)
:: Zamek we Fromborku gdzie już nocowaliśmy na polu namiotowym, zrobił na mnie większe wrażenie niż ten w Malborku - może dlatego, że nie lubię takich "masówek" ::
Najpierw mała sekwencja podjazdów w okolicach Gliniaku, dalej Mikanów - spotkanie z Czarkiem i Michałem i rozjazd asfaltem przez Chmielew i Anielinę do domu :)
Tym razem dojechałem do Otwocka przez Kołbiel i Celestynów. Oczywiście odwiedzona żwirownia - jest gdzie się pomęczyć. W Otwocku tylko kawałek niebieskim rowerowym, wreszcie trzeba zakupić tą mapę. Cały dzień niezły żar, pod koniec jak chciałem zakupić brakującą wodę to akurat sklep był zamknięty ;)
Następnego dnia staraliśmy się wyruszyć jak najwcześniej, ale po śniadaniu w restauracji "Pod Nietoperzem" (BTW bardzo dobre jedzenie) i po zakupach wyszło coś koło 11:00 ;)
:: Dalej już kierowaliśmy się czerwonym szlakiem, parę razy ze względu na słabe jego oznaczenie musieliśmy dodatkowo podjeżdżać - ale koksowania nigdy za dużo. Sporo trasy przejechaliśmy rowem przez pola. Ciekawie się jechało, wmordewind nie dokuczał tylko było strasznie gorąco ::
:: Niestety w połowie wypadu było już mniej przyjemnie, Sol zaliczył niezły lot przez kierę aka OTB na polnym zjeździe po wpadnięciu w głęboką rynnę. Efekt - pęknięty obojczyk, całe szczęście nic poważniejszego się nie stało, chociażby wygląd na to by wskazywał. Wracaj jak najszybciej na rower :) A to jest poświęcona koszulka, inaczej nie dało się jej zdjąć ::
Wystartowaliśmy z Olkusza niebieskim szlakiem, pogoda super się zapowiadała. Ogólnie super się jechało tylko dorwała nas burza i musieliśmy ją przeczekać. Niestety później była tylko ostra jazda w błocie. Bynajmniej nie zawróciliśmy ;)
:: Niedaleko Olkusza przejeżdżaliśmy przez krater - został nieźle zagospodarowany, rośnie tam szkółka drzew ::
Mufa suportu nasmarowana, sztyca wyczyszczona, łańcuch potraktowany Rohloff'em - większość trzasków zniknęło. Można jutro jechać na Jurę. Coś jednak tylko suport lekko trzeszczy - kończy pewnie żywot ;)