Gorące Rumuńskie Lato - Dzień 12 - Ciężki powrót do Polski

Wtorek, 21 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria 100 - 200km, Sakwy
Drugi dzień powroty nie zaczyna się lepiej. Bodek cały czas źle się czuje, podejrzewamy po prostu przemęczenie. Ja też jestem wyczerpany, ale jakoś się jedzie. Upał nam w tym nie pomaga. Na tym etapie już praktycznie skupiamy się na samym powrocie, dojechaniu do granicy najpierw Węgier, a później Słowacji.
Po drodze miło zaskakuje nas jedna miejscowość gdzie pojawia się fontanna i można się konkretnie schłodzić - w taki upalny dzień jak do tej pory nic lepszego nie mogło się nam przytrafić.
W niektórych miejscach można się natknąć na niewielkie źródełka gdzie ludzie normalnie ustawiają się w kolejce po wodę.
Na niewielkich parkingach, w sumie w całej Rumuni można spotkać sporo psów - nie są one agresywne, a po prostu bardzo głodne i szukają resztek jedzenia. Nie mogliśmy się powstrzymać, aby ich nie nakarmić - dodatkowo nagle wybiegły z krzaków 4 małe psy!
Wieczorem rozbijamy się na dziko niedaleko strumyka.

Głodne psy na parkingu w Rumuni © px


Małe głodne psy na parkingu w Rumuni © px


Fontanna w środku wioski - zbawienie podczas upałów! © px


Nie ma to jak się schłodzić w fontannie! :) © px


Rumuńska brama na drodze © px

Gorące Rumuńskie Lato - Dzień 11 - Ciężki powrót do Polski

Poniedziałek, 20 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria 050 - 100km, Sakwy
Wstajemy, a tu rano na termometrze ledwo co 6 st.! Jakoś się ogarniamy i ruszamy w drogę. Po wczorajszym podjeździe na Urdele jesteśmy wykończeni, Bodek coś w ogóle źle się czuje - ledwo co jedziemy. Całe szczęście mamy większość trasy z góry i co jakiś czas natykamy się na źródełka wody - pojawił się 35 st. upał i ułatwia nam już powrotu do Polski.
Większość drogi jest w remoncie - jak ogólnie większość dróg w Rumuni. Widać wszystko mocno tam się rusza w tym kierunku.
Ogólnie niedalekiej odległości od przełęczy Urdele, ale na wysokości gdzie rosną drzewa można spokojnie znaleźć miejsce na rozbicie się - pełno jest miejsc niedaleko strumyków. Super sprawa aby tak się wybrać, nie trzeba nic planować - tylko po prostu ruszać.
Jakoś udaje nam się przejechać 80 km, na pewno nie było z tym lekko.
Wieczorek na szybkości rozbijamy obóz na dziko - trzeba się koniecznie zregenerować.

Nocleg pod mostem niedaleko jeziora - Transalpina © px


Maszyna do remontu dróg - Rumunia jest cała w budowie © px

Gorące Rumuńskie Lato - Dzień 10 - Transalpina

Niedziela, 19 sierpnia 2012 · Komentarze(2)
Kategoria 050 - 100km, Sakwy
Dziś już z każdym kilometrem jesteśmy coraz bliżej głównego celu - przełęczy Urdele położonej na wysokości 2145 m n.p.m na drodze 67c zwanej Transalpiną. Widoki widziane na zdjęciach robią wielkie wrażenie - teraz czas będzie to zweryfikować po ok. 30 km podjazdu non stop.
Zanim zaczęliśmy właściwą wspinaczkę musieliśmy też pokonać sporo wzniesień. Wreszcie dojeżdżamy do skrzyżowania z drogą 67c, w ok. 30 st. upale schładzamy się jedząc lody, zdejmujemy koszulki, smarujemy się olejkiem, opaski na głowy i jazda w górę. Urdele atakujemy od południowej strony.
Droga wije się bardzo malowniczo, praktycznie nie ma większej roślinności, drzew. Przeważają same pola - widoki niesamowite.
Mniej więcej w połowie podjazdu Bodek wpada na genialny pomysł i montuje na taśmę głośniki do lemondki - nie ma to jak jakieś urozmaicenie.
Mijamy najwyżej położoną miejscowość. Asfalt cały czas jest bardzo dobry - trafiliśmy akurat na okres kiedy droga jest remontowana, więc jedzie się naprawdę rewelacyjnie, gładko bez żadnych wyboi.
Pierwszy, dłuższy odpoczynek robimy sobie na większym postoju samochodów. Widoki wprost rewelacyjne, aż chce się zatrzymać na dłużej i tylko je podziwiać. Jednak przed nami jeszcze kawałek podjazdu.
Kolejne metry w pionie rosną na liczniku, wydaje się nam, że przełęcz jest już niedaleko. Wjeżdżamy na coś co nią przypomina, zagadujemy też do spotkanych rowerzystów - wydaje się, że to jest już to. Robimy pamiątkowe zdjęcie i ubieramy się do zjazdu. Okazuje się, że to nie była właściwa przełęcz, za to już następna po super stromym podjeździe już jest naszym celem, Uredele zdobyte! Ponad 4h podjazdu w słońcu non stop oraz 2685 m w pionie dzisiejszego dnia zostało naszym obecnym rekordem!
Oczywiście trzeba zrobić pamiątkowe zdjęcie w koszulce Rowerowego Mińska (to był pierwszy i ostatni raz kiedy ją założyłem na wyjeździe) oraz zjeść jakiś lokalny przysmak - danie z ciasta w kształcie walca. Ciekawy smak, trzeba to przyznać.
Zakupiliśmy pamiątki i ruszamy w dół. Po drodze mijaliśmy naprawdę wielkie, dzikie wioski Cyganów - jak się domyślamy. Klimat dosłownie postapokaliptyczny, czegoś takiego nie widzieliśmy.
Obóz rozbijamy pod wysokim mostem - gdzie ledwo co udaje się złapać zasięg sieci komórkowej.
Dzień naprawdę można uznać za udany!

Przepis na udany podjazd - głośniki na kierownicy © px


Skrót na Transalpinie © px


Transalpinia - Rumunia - Romania © px


Wypas owiec na zboczu - Transalpina - Rumunia © px


Widok na transaplinę - Rumunia - Romania © px


Widok z przełęczy Urdele - Transalpina - Romania © px


Rowerowy Mińsk na Urdele! Transalpina - Rumunia zdobyta! © px


Lokalny przysmak w Rumuni w kształcie walca © px


Prowizoryczne dzikie wioski © px

Gorące Rumuńskie Lato - Dzień 9 - dojazd do Transalpiny

Sobota, 18 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria 100 - 200km, Sakwy
Nie ma to jak obudzić się pośród gór, słysząc w tle płynący strumyk. Takich rzeczy się nie zapomina - według mnie to jest esencja podróżowania. Do tego jeszcze jeden z głównych celi został osiągnięty - podjazd Transfogaraską.
Dziś nastawiamy się na większość zjazdu, zakładamy więc ciepłe ciuchy i jazda w dół - słońce w dolinach niestety zagląda później. Początkowo bardzo szybko, średnia kształtowała się w granicach 40 km/h bez dokręcania. Nieskończona ilość zakrętów których pokonywanie daję niebywałą frajdę.
Dzisiejszy odcinek do przejechania okazuje się dłuższy niż sądziliśmy, do tego zjazdu nie jest tak wcale super dużo - trzeba będzie jakoś podgonić.
Zjeżdżając niespodziewanie spotkaliśmy Polaków ze Śląska - chłopaka z dziewczyną. Spory kawałek razem jechaliśmy i rozmawialiśmy - bardzo miło usłyszeć kogoś kto mówi po Polsku.
Droga kilkukrotnie nas zaskakuje - przejeżdżamy przez naprawdę ogromną tamę - nasza w Solinie przy tej to pikuś. W wielu miejscach niedaleko strumyków są miejsca gdzie ludzie przyjeżdżają samochodami, motocyklami i rozbijają obozowiska. Naprawdę super sposób na spędzanie wakacji, wolnego czasu, nawet po prostu weekendu.
Wyjeżdżamy kawałek za Horenzu gdzie po kilku próbach znajdujemy nocleg. Trzeba dobrze wypocząć - jutro podjazd na przełęcz Urdele.

Biwak na szosie transfogaraskiej © px


Biwak przy strumyku na Transgorasce - Rumunia © px


Transfogaraska - Rumunia - szosa 7c © px


Góry - trasa Transfogaraska © px


Tunel na Transfogarasce - Rumunia © px


Ośrodek niedaleko tamy - Transfogaraska - Rumuni © px


Tama - trasa Transfogaraska © px


Na tamie ze Ślązakami - Transfogaraska © px


Efektowne wiadukty na transfogarasce © px


Wiadukt kolejowy - Rumunia © px


Zachód słońca - Rumunia © px


Zachód słońca - Rumunia - rowerzysta © px

Gorące Rumuńskie Lato - Dzień 8 - Transfogaraska

Piątek, 17 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria 100 - 200km, Sakwy
Dziś wstajemy wcześniej - ok. 50 km dojazdu i wreszcie czeka nas podjazd trasą Transfogaraska. Druga za Transalpiną najwyżej położona droga w Rumuni.
Pokonując kolejne kilometry widzimy coraz wyraźniej na horyzoncie wysokie pasmo gór. Bardzo się wyróżnia na tle pozostałego krajobrazu. Pogoda nam dopisuje więc spokojnie i dobrym tempem zbliżamy się do oczekiwanego podjazdu.
Z głównej drogi odbijamy na oznaczoną numerem 7c czyli Transfogaraskę - początek jest łagodny, startujemy z ok. 400m n.p.m., a mamy się wspiąć na ok. 1900m n.p.m. Ostatni, dobry posiłek, zdejmujemy koszulki i w drogę!
Wpadamy w swój rytm i kilometry jakoś powoli lecą, widoki bardzo urozmaicają naszą wspinaczkę, a to dopiero początek górskich przełęczy. Podjazd jest wymagający, ale do przejechania nawet z dużym bagażem - trzeba po prostu trzymać swoje tempo.
Prawie pod koniec Bodek złapał kapcia i dobrą godzinę walczyliśmy z dętką - ostatecznie wsadziliśmy na obręcz 28" dętkę do 26", nie było łatwo (po powrocie okazało się, że dętka była dziurawa w dwóch miejscach, dlatego cały czas nam schodziło powietrze).
Ostatnie 5 km podjazdu było bardzo ekscytujące.
Najpierw widok samych serpentyn położonych tak jakby na półce pomiędzy górami robił bardzo mocne wrażenie - czegoś takiego jeszcze nie widzieliśmy. Mijaliśmy jeszcze luzem biegające świnie, jeden Rumuński kierowca zatrzymał się i zaczął nam kibicować, słońce powoli zachodziło, a do tego temperatura cały czas spadała - nawet do ok. 11 st. C. Już na samej przełęczy przy jeziorze Bela Lac ludzie też nam kibicowali i przybijali piątki. Normalnie niezapomniane wrażenie! To się nazywa pozytywne nastawienie. Super! Dzisiejszego dnia udało nam się zrobić ponad 2000m przewyższenia i podjechać jedną z wyżej położonych przełęczy!
Powoli już zaczęło się ściemniać, więc zjeżdżamy ile się da. Po kilku kilometrach zjazdu znaleźliśmy dogodne miejsce przy strumyku na ok. 1500 m n.p.m. W takich miejscach niedaleko nas ludzie normalnie przyjeżdżają samochodami, rozbijają namioty, palą ogniska. Super sprawa, bez żadnej kontroli, problemów - pełna swoboda. Okolica dodatkowo wyglądała na czystą.

Rumuńska Dacia pickup © px


Zabudowana rumuńska Dacia © px


7c - szosa Transfogaraska - początek podjazdu © px


Wypas świń na Transfogarasce © px


Transfogaraska - ostatnie 5km podjazdu © px


Jezioro Balea Lac © px


Transfogaraska zdobyta! © px

Gorące Rumuńskie Lato - Dzień 7 - Rumunia

Czwartek, 16 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria 100 - 200km, Sakwy
Nie ma to jak się obudzić w suchych warunkach!
Wstajemy spokojnie bez składania namiotu i dodatkowo od Pani bibliotekarki otrzymujemy świeży, gorący chleb i szynkę. Dawno tak dobrego pieczywa nie jedliśmy! W Rumuni chleb - zwłaszcza z lokalnych piekarni naprawdę mają rewelacyjny i nie taki drogi.
Rozmawiamy jeszcze chwilę z dyrektorem i nauczycielkami. Dziękujemy bardzo za wizytę i dajemy polską gazetę "Rzeczpospolita" z naszymi podpisami w ramach podziękowania. Naprawdę zostaliśmy super ugoszczeni!
Dziś droga mija znacznie lepiej i przyjemniej - jest o wiele cieplej więc jedziemy w suchych warunkach.
Nocleg znajdujemy tuż przed zachodem słońca - na niewielkim wzgórzu. Krótka piłka - możemy przenocować, chwila zamyślenia i szybka odpowiedź wraz ze wskazaniem miejsca - tak. Czy możemy trochę wody? - Tak, proszę.
To się nazywa konkret ;)

Drum in lucru - rumuńskie drogi w remoncie © px


Rumuński kościół © px


Przejazd kolejowy w Rumuni © px


Dacia Logan - Romania tuning © px


Dacia Pickup © px


Zachód słóńca w Rumuni © px

Gorące Rumuńskie Lato - Dzień 6 - Rumunia

Środa, 15 sierpnia 2012 · Komentarze(2)
Kategoria 100 - 200km, Sakwy
Rano wita nas deszcz i przemoczone, zimne ciuchy. Niechętnie się zbieramy i zakładamy mokre rzeczy - nie chce nam się moczyć kolejnych, a może uda się te jakoś wysuszyć.
Dziś też na dzień dobry podjazd na przełęcz gdzie oczywiście dopadła nas mżawka i coraz to niższa temperatura.
Zjeżdżaliśmy już w delikatnym deszczu rozgrzewając się podczas wykonywania dziwnych ćwiczeń na rowerach tj. pompek itp. :)
Za to nocleg naprawdę się nam poszczęścił - pytamy się pierwszej lepszej osoby w wiosce o nocleg na podwórku, a zostajemy przekierowani do dyrektora tamtejszej szkoły. Początkowo mamy rozbijać namiot na dziedzińcu, ale po chwili dostajemy propozycję nie do odrzucenia - nocleg w szkole na kanapach + dostęp do internetu z biblioteki. Wreszcie możemy wysuszyć nasze przemoczone rzeczy! Super!

Prawdziwe rumuńskie lato - na przełęczy zachodzą chmury © px


Dacia - jedna z wielu odmian nadwozia © px


Rowerzysta na wzgórzu © px


Sakwiarz w Rumuni © px


Wejście do rumuńskiej szkoły © px


Rumuńska szkoła - korytarz © px


Nocleg w rumuńskiej szkole © px

Gorące Rumuńskie Lato - Dzień 5 - Rumunia

Wtorek, 14 sierpnia 2012 · Komentarze(2)
Kategoria 050 - 100km, Sakwy
Dzień od rana zapowiadał się pochmurnie. Na dzień dobry mamy do podjechania przełęcz - ok. 1100 m n.p.m. - 600 m przewyższenia. Naszą drogę ku górze odliczają bardzo charakterystyczne rumuńskie słupki kilometrażowe - pokazują odległość do najbliższej miejscowości. Bardzo przydatna i praktyczna sprawa.
Czym wyżej to robi się chłodniej - na samej górze niecałe 12 stopni - przed zjazdem zakładamy na siebie co się da. Zapomniałem rękawiczek więc na dłonie powędrowały skarpetki :)

Słupek kilometrażowy w Rumuni © px

Kamil - tuż przed zjazdem © px

Patryk - tuż przed zjazdem z przełęczy © px


Część drogi sobie skracamy - przemykamy przez typowo rumuńskie wioski. Widok niesamowity - miejscami wszystko wygląda tak jakby czas się nie cofnął. Wszystkie kobiety chodzą w charakterystycznych chustach, faceci w kapeluszach, a na podwórkach suszą się garnki na kijach. Do tego często się pojawiające rumuńskie duże bramy, a przy nich ławeczka gdzie ludzie obserwują nas przejeżdżających.

Rumuńska wioska © px


Trochę odpoczywamy pod sklepem i oczekujemy końca deszczu. Niestety nie zapowiada się na poprawę więc zakładamy nasze poncha i w drogę. Jesteśmy praktycznie cali przemoczeni, ale dopóki jedziemy to jest ciepło.
Nocleg znajdujemy w niewielkiej wiosce, jakimś cudem się porozumiewamy - z pomocą przychodzi nam osoba mówiąca po angielsku. Dodatkowo dostajemy jeszcze - jak zgadujemy - po placku serowym, bardzo pysznym. Deszcz nie przestaje padać, zawijamy się w śpiwory i oczekujemy poprawy pogody.

Gorące rumuńskie lato © px

Gorące rumuńskie lato © px

Gorące Rumuńskie Lato - Dzień 4 - Węgry - Rumunia

Poniedziałek, 13 sierpnia 2012 · Komentarze(2)
Kategoria 100 - 200km, Sakwy
Dziś już nadszedł ten dzień i właśnie wjeżdżamy do Rumuni!
Główna droga którą podążamy jest bardzo dobra, granicę przekraczamy bez problemów - wystarczy pokazać tylko dowód osobisty.
Tuż za granicą widzimy od razu sporo domów w nie najlepszym stanie - niektóre wyglądają jakby były budowane bez zaprawy pomiędzy cegłami.

Kamil - witamy w Rumuni! © px

Patryk - już w Rumuni! © px


Rumunia - zaraz za przejściem granicznym © px


Przejeżdżamy przez kolejne wioski i nie wiadomo skąd ukazuje nam się dom pełen przepychu zbudowany w japońskim stylu. Bardzo kontrastuje z wieloma okolicznymi biednymi gospodarstwami. Nie da go się nie zauważyć.

Japoński styl w Rumuni © px


Ludzie w Rumuni są bardzo pozytywni.
Pytam się o drogę pierwszego lepszego przechodnia, pana w średnim wieku. Po przyjacielsku mnie obejmuje i dokładnie wskazuje mi drogę. Dla mnie, człowieka nieprzyzwyczajonego do takiej bezpośredniości jest to mały szok - ale pozytywny. Ludzie naprawdę potrafią zadziwić.

Odpoczywające rowery © px

Zardzewiała budka na tle nieba © px

Zła i dobra pogoda © px


Trochę popołudniu nasza droga zamienia się w ucieczkę przed chmurami deszczowymi. Niestety nie trwa to długo i nas dopadają - chowamy się na pobliskim przystanku. Przerwa jest krótka. W jej trakcie podziwiamy rumuńskie plakaty - domyślam się, że chodzi o zachęcanie do jedzenia kurczaków :)

Rumuński plakat - nie ma lipy! © px


Dziś jest nasza pierwsza próba znalezienia noclegu w Rumunii. Porozumieć się nie jest łatwo, całe szczęście mamy przygotowane rozmówki. Ludzie okazują się przyjaźni i pomocni - znajdujemy miejsce do rozbicia namiotu w sumie bez większych problemów.
W Rumuni często działki są widoczne z ulicy jako małe i wąskie - ale tak naprawdę są bardzo długie, przechodzimy za stodołę, a tam sad który ciągnie się dobre 200m wgłąb. W stodole podczas przenoszenia gratów przez okienko jeszcze zerka na nas krowa.

Rumuńska stodoła © px

Gorące Rumuńskie Lato - Dzień 3 - Węgry

Niedziela, 12 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria 100 - 200km, Sakwy
Ruszając spod granicy Słowacko - Węgierskiej kierowaliśmy się północno-wschodnimi rejonami kraju. Z reguły Węgry są płaskie jak stół, ale tutaj natrafiliśmy na trochę górek. Dodatkowo jeszcze po drodze widzieliśmy zamek.

Węgierskie zakazy jazdy rowerem - dosłownie wszędzie © px


Tego się nie spodziewaliśmy - na Węgrzech grube miliony musieli wydać na znaki zakazu jazdy rowerem - jak widać po prawej stronie, "chodnik" jest wspólny dla pieszych i rowerzystów. Nie ma to jak prawie na jednym metrze razem się pomieścić.
Oczywiście musieliśmy złamać "zakaz", ale nawet policja widząc nas jadących na właśnie takim zakazie nas nie zatrzymywała.

Zamek na północy Węgier © px



Węgierska brama © px


Nocleg znaleźliśmy na Węgrzech - ogólnie bardzo trudno jest się dogadać po Polsku (gdzie na Słowacji nie mieliśmy z tym problemów). Jak zwykle niezawodny okazuje się Google Translate :D Po kolacji którą dostaliśmy od Węgierskiej rodziny posiedzieliśmy kawałek przy laptopie pisząc właśnie w Google Translate - tak udało się dobrze porozumieć :)