Wyjazd rano z Bodkiem. Deszcz padał od samego początku - tylko miejscami nam odpuszczał. Wstęp był niepozorny - dojazd do Mieni lasami, na co zeszło nam ok. 2h wałęsając się po lesie, oczywiście dość wszędzie mokro. Nie można było się też powstrzymać od klasycznego sprintu który zakończył się maseczką błotną.
Następnie postanowiliśmy dojechać do mitycznej drogi nr. 2 - zwanej "Warszawską". Nie mogło w tym zabraknąć przeprawy przez polne bagno odnowy w którym Bodek zadbał o jedną stopę :)
Klasyczna runda i też klasycznie w Mińsku na Mireckiego jak wyprzedzałem korek samochodów nagle wyjechał mi bus, całe szczęście udało się wyhamować i zjechać na prawo :)
Jazda z Bodkiem od rana, terenowo po okolicach. Pojechaliśmy też klasycznie do Glinianki gdzie oto przy szkole zastał nas ogród japoński - duży nie był, ale za to japoński :)
Następnie sprawdziliśmy nową ścieżkę rowerową wzdłuż Siennickiej - nawet zrobiło się małą sztuczkę (na jakąś jedną sekundę, aby było na zdjęcie) i było git :)
Deszczowa ale przyjemna runda z Bodkiem (sam to pewno bym siedział w domu :) ) - w sumie to dawno nie jeździłem w deszcz więc można było nadrobić zaległości :)
Runda ogólnie spoko, wyrobiłem się tuż przed deszczem. Wiatr najbardziej przeszkadzał z okolic Łochowa do Mińska czyli ok. 37 km - poza tym to raczej boczny.