Taka wspaniała pogoda za oknem to szkoda normalnie siedzieć w domu :) Trasa dość klasyczna, ale po prawie 3 tygodniowej przerwie jechało się znakomicie, kolejne kilometry mijały bardzo szybko.
W Mrozach na przejeździe zaskoczył mnie nowy pociąg spalinowy (Newag 222M) który kursuje do Czeremchy - prezentuje się rewelacyjnie, aby tylko tak samo jeździł :)
Wracając obwodnicą niespodziewanie spotkałem Bartka, akurat przecinał ją w poprzek - kilkanaście sekund różnicy i byśmy się minęli, to się nazywa synchro :) Do Mińska dojechaliśmy już razem.
Szybka decyzja i wyruszam w teren z zamiarem nakręcenia małego filmiku. Trzeba korzystać póki jest jeszcze śnieg - obecnie to nic nie wiadomo :)
Jest dość chłodno - ok. -8 st, ale nie ma tragedii, jedzie się naprawdę dobrze. Wiatr wieje dość mocny, końcowy asfaltowy fragment w otwartym terenie dało się odczuć, ledwo 17 km/h szło.
Do tego jeszcze przejechałem dość długi szutrowy kawałek dosłownie pokryty lodem, odpowiedniejsze byłyby tutaj łyżwy. Całe szczęście tylko jedna gleba :)
Na początek rana szybka godzinna jazda szosą, a później już ustawka z Niną, aby cisnąć w terenie przed siebie :) Warunki do jazdy bardzo dobre - sucho, dość ciepło - wiatr trochę wiał, ale bez przesady. Objechało się jedne z lepszych tras w okolicy. Naprawdę bardzo dobrze się jechało, Nina narzekała, ale co jak co dała radę spokojnie dojechać do końca, a nawet trzeba było jeszcze dokręcać :)
Piękna wiosna tej zimy :) Ruszam z rana, na początek jazda lasami do Mikanowa gdzie spotykam Czarka z ekipą. Rozmawiamy, jeździmy sobie trochę i ruszam dalej. Daleko nie ujechałem i szybki telefon do Niny i się ustawiamy na przejażdżkę. Pogoda naprawdę super to i trzeba gdzieś razem ruszyć :) Wyjazd naprawdę super! Nigdy w Styczniu tak nie jeździłem :)
Pogoda dość niepewna i za bardzo nie zachęca, ale gdzieś ruszyć trzeba :)
Początek to miłe zaskoczenie - wiatr prosto w plecy do samego Kałuszyna. Pierwsza próba prędkości i doszedłem do 55 km/h. Z górki było już lepiej i pękło 65 km/h.
Zapowiadało się na deszcz, ale tylko pod sam koniec trochę pokropiło. Co jak co asfalt był jeszcze mokry, a ja po ostatnim wypadzie miałem dość mokrego tyłka. Więc wyczarowałem oto taki błotnik z butelki (trochę się gibał na boki, ale ogólnie dał radę) :)
Pod wiatr już mniej ciekawie się jechało - 23 km/h to było naprawdę dobre tempo. Bardzo zaskoczył mnie wyremontowany fragment asfaltu koło Zglechowa - według mnie najtragiczniejszy kawałek w okolicy. Niestety tylko kawałek, część jeszcze została do zrobienia.
Wyjazd rano z Bodkiem. Deszcz padał od samego początku - tylko miejscami nam odpuszczał. Wstęp był niepozorny - dojazd do Mieni lasami, na co zeszło nam ok. 2h wałęsając się po lesie, oczywiście dość wszędzie mokro. Nie można było się też powstrzymać od klasycznego sprintu który zakończył się maseczką błotną.
Następnie postanowiliśmy dojechać do mitycznej drogi nr. 2 - zwanej "Warszawską". Nie mogło w tym zabraknąć przeprawy przez polne bagno odnowy w którym Bodek zadbał o jedną stopę :)
Jazda z Bodkiem od rana, terenowo po okolicach. Pojechaliśmy też klasycznie do Glinianki gdzie oto przy szkole zastał nas ogród japoński - duży nie był, ale za to japoński :)
Następnie sprawdziliśmy nową ścieżkę rowerową wzdłuż Siennickiej - nawet zrobiło się małą sztuczkę (na jakąś jedną sekundę, aby było na zdjęcie) i było git :)
Najpierw szybka przebitka przez miasto pod cmentarz, bo oczywiście nie pomyślałem, aby wcześniej kupić jakiś znicz. Następnie szybka jazda na Cielechowiznę (gdzie łapię pierwszego kapcia), zmieniam dętkę i do przodu gdzie kawałek za miejscowością w lesie jest Grób Nieznanego Partyzanta. Już staje się tradycją pozostawienie tam znicza. Samo miejsce jest zadbane, ktoś posprzątał, położył ładne kwiaty - nie spodziewałem się. Bardzo miły widok.
Dalej ruszyłem w kierunku Rudki Sanatoryjnej k. Mrozów przez Siennicę i Kuflew. Pogoda całkiem dobra, wiatr wiał całkiem mocno, ale za bardzo nie przeszkadzał - sporo nawet pomagał. Zajechałem do wspaniale ulokowanego sanatorium - widać tam też się dzieje. Została wyremontowana jedna cześć - prezentuje się super.
Powrót już standardowo i prosto przez Cegłów z lekkim odbiciem na Chmielew. W Mariance już bardzo blisko domu łapię drugiego dziś kapcia, wbiło się szkło... Poprzedniego na początku wyjazdu złapałem raptem 800m od tego miejsca :D Kleję dętkę i ruszam już prosto do domu.