Wpisy archiwalne w kategorii

050 - 100km

Dystans całkowity:16731.81 km (w terenie 5477.00 km; 32.73%)
Czas w ruchu:849:50
Średnia prędkość:19.69 km/h
Maksymalna prędkość:77.14 km/h
Suma podjazdów:73713 m
Maks. tętno maksymalne:196 (98 %)
Maks. tętno średnie:162 (81 %)
Suma kalorii:309351 kcal
Liczba aktywności:238
Średnio na aktywność:70.30 km i 3h 34m
Więcej statystyk

Szalona jazda pod wiatr

Czwartek, 7 marca 2013 · Komentarze(0)
Kategoria 050 - 100km, Szosa
Początkowo godzinka samemu na spokojnie, a następnie mocna jazda z ekipą z Rowerowego Mińska - z wiatrem czy pod było ostro - normalnie sam takiego tempa bym nie narzucił :)

avCAD: 85

Żwirownia w Krukach

Niedziela, 11 listopada 2012 · Komentarze(0)
Kategoria 050 - 100km, Teren
Z rana runda na Mikanów, a później wypad z ekipą do żwirowni w Krukach.

avCAD: 86

Runda na szybko

Czwartek, 1 listopada 2012 · Komentarze(0)
Kategoria 050 - 100km, Szosa
avCAD: 87

Mazowiecki Park Krajobrazowy - Nowy niebieski szlak

Niedziela, 21 października 2012 · Komentarze(0)
Kategoria 050 - 100km, Teren
Niedzielna runda z Bodkiem na nowy niebieski szlak który rozpoczyna się na Aninie.
Bardzo dobrze się jechało. Przyzwoicie oznaczony z rowerowym barem po drodze. Nie jest to typowy szuter - ładnie telepie po lasach ;)

avCAD: 85

Kierunek Otwock

Niedziela, 7 października 2012 · Komentarze(1)
Kategoria 050 - 100km, Teren
Jakoś od dłuższego czasu nie mogłem się zmobilizować aby wyruszyć do Otwocka - wreszcie się udało :)
Klasycznie niebieski szlak + niedawno odkryty z C1achem i Bodkiem czerwony wzdłuż rzeki Mieni. Trasa super + typowo jesienny klimat.

avCAD: 88

Gorące Rumuńskie Lato - Dzień 15 - Powrót do Polski tirem

Piątek, 24 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria 050 - 100km, Sakwy
Upału kolejny dzień.
Na wylocie z Nyiregyhaza'y znajdujemy idealne miejsce i próbujemy łapać stopa jak najdalej w stronę Słowacji. Jesteśmy wymęczeni, kilometry lecą nam powoli więc aby się sensownie wyrobić z powrotem jesteśmy do tego zmuszeni. Obecnie nic innego się nie liczy.
Całe szczęście znowu po ok. 30 min czekania udaje nam się złapać busa. Miły Węgier zabiera nas kawałek za miejscowość Tokaj. Udaje się nadrobić jakieś 40 km, dodatkowo jeszcze zostajemy zabrani na miejscowe - podobno najlepsze w okolicy - lody. Chcemy za nie zapłacić, ale dostajemy je w prezencie. Naprawdę tak super zostajemy przyjęci na Węgrzech - rzadko się spotyka z taką pozytywną reakcją.
W południe już klasycznie robimy sobie dłuższą przerwę. Rozkładamy karimaty prawie, że w rowie i odpoczywamy.
Kilka godzin później ruszamy w dalszą podróż. Niedaleko przed granicą ze Słowacją zaczyna się ścieżka rowerowa - wielkie zaskoczenie, głównie dlatego, że wszędzie na Węgrzech widać tylko znaki z zakazem jazdy na rowerze.
Cały czas szukamy transportu do Polski. Na granicy węgiersko-słowackiej próbujemy szczęścia na parkingu "Jacek". Po wielu próbach wreszcie się nam udaje!
Spotykamy Polaka co właśnie jedzie nawet w nasze okolice - do Kocka niedaleko Łukowa. Po prostu lepiej nie mogliśmy trafić!
Mamy kilka godzin czasu na ogarnięcie rzeczy więc korzystając z okazji bierzemy prysznic oraz pakujemy nasze rzeczy do TIR'a. Jest to w sumie nasza pierwsza przejażdżka w ten sposób.

Dobra droga rowerowa na Węgrzech - wielkie zaskoczenie © px


Zapakowanie rowerów na przyczepę do TIR'a - autostopem © px

Gorące Rumuńskie Lato - Dzień 14 - Ciężki powrót do Polski

Czwartek, 23 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria 050 - 100km, Sakwy
Dziś już próbujemy łapać stopa na całego. Zaraz za granicą uderzamy na parking tirów próbując szczęścia. Niestety jak się okazuje wybraliśmy po prostu złą porę - większość osób jest już w trasie, a spotykamy naprawdę wiele polaków - nikt nie chce nas zabrać. Spędzamy na tym naprawdę dużo czasu. Powoli jedziemy dalej.
W południe robimy sobie największy odpoczynek, trochę nadrabiamy wieczorami.
Nocleg znajdujemy przed węgierską miejscowością Nyiregyhaza u bardzo gościnnej rodziny. Zostajemy poczęstowani węgierską zupą i makaronem z cukrem, serem i śmietaną. Naprawdę super odmiana - dodatkowo najadamy się do syta.
Praktycznie cała rodzina dołącza się do nas i jakoś rozmawiamy, bardziej próbujemy się porozumieć, ale naprawdę mimo wszystko bardzo dobrze nam idzie.

Granica rumuńsko - węgierska - Bors © px


Węgierska gościnność - naprawdę super przyjazna rodzina © px

Gorące Rumuńskie Lato - Dzień 13 - Ciężki powrót do Polski

Środa, 22 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria 050 - 100km, Sakwy
Dzisiejszy dzień też nie należał do najbardziej udanych. Cały czas skupiamy się tylko na powrocie do domu. Bodek nadal źle się czuje, upał jest coraz większy - dochodzi nawet do 40st. Robimy dość częste przerwy, ale jakoś kilometry powoli lecą i zbliżamy się coraz szybciej do granicy z Węgrami.
Ostatnio sporo dyskutowaliśmy odnośnie łapania samochodów aby nas podwiozły, nawet kawałek. Po ok. 30 min próbowania udało złapać się dostawczy samochód który nas podwiózł do miejscowości Oradea - nadrobiliśmy ok. 60km.
Tego dnia przekraczamy jeszcze granicę z Węgrami i tuż za przejściem granicznym za radą jednego z mieszkańców rozbijamy się niedaleko boiska szkolnego - gdzie zbawieniem okazują się włączone zraszacze do boiska. Tak, udało nam się w nich umyć i schłodzić. Po ciężkim dniu w upale, naprawdę rewelacja! Nawet nam nie przeszkadzała położona w pobliżu główna, ruchliwa droga.

Rumuński świeży i ciepły chleb © px


Wolno biegająca krowa po drodze w Rumuni © px


Kąpiel na boisku w Rumuni ;) © px


Nocleg przy boisku w Rumuni © px

Gorące Rumuńskie Lato - Dzień 11 - Ciężki powrót do Polski

Poniedziałek, 20 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria 050 - 100km, Sakwy
Wstajemy, a tu rano na termometrze ledwo co 6 st.! Jakoś się ogarniamy i ruszamy w drogę. Po wczorajszym podjeździe na Urdele jesteśmy wykończeni, Bodek coś w ogóle źle się czuje - ledwo co jedziemy. Całe szczęście mamy większość trasy z góry i co jakiś czas natykamy się na źródełka wody - pojawił się 35 st. upał i ułatwia nam już powrotu do Polski.
Większość drogi jest w remoncie - jak ogólnie większość dróg w Rumuni. Widać wszystko mocno tam się rusza w tym kierunku.
Ogólnie niedalekiej odległości od przełęczy Urdele, ale na wysokości gdzie rosną drzewa można spokojnie znaleźć miejsce na rozbicie się - pełno jest miejsc niedaleko strumyków. Super sprawa aby tak się wybrać, nie trzeba nic planować - tylko po prostu ruszać.
Jakoś udaje nam się przejechać 80 km, na pewno nie było z tym lekko.
Wieczorek na szybkości rozbijamy obóz na dziko - trzeba się koniecznie zregenerować.

Nocleg pod mostem niedaleko jeziora - Transalpina © px


Maszyna do remontu dróg - Rumunia jest cała w budowie © px

Gorące Rumuńskie Lato - Dzień 10 - Transalpina

Niedziela, 19 sierpnia 2012 · Komentarze(2)
Kategoria 050 - 100km, Sakwy
Dziś już z każdym kilometrem jesteśmy coraz bliżej głównego celu - przełęczy Urdele położonej na wysokości 2145 m n.p.m na drodze 67c zwanej Transalpiną. Widoki widziane na zdjęciach robią wielkie wrażenie - teraz czas będzie to zweryfikować po ok. 30 km podjazdu non stop.
Zanim zaczęliśmy właściwą wspinaczkę musieliśmy też pokonać sporo wzniesień. Wreszcie dojeżdżamy do skrzyżowania z drogą 67c, w ok. 30 st. upale schładzamy się jedząc lody, zdejmujemy koszulki, smarujemy się olejkiem, opaski na głowy i jazda w górę. Urdele atakujemy od południowej strony.
Droga wije się bardzo malowniczo, praktycznie nie ma większej roślinności, drzew. Przeważają same pola - widoki niesamowite.
Mniej więcej w połowie podjazdu Bodek wpada na genialny pomysł i montuje na taśmę głośniki do lemondki - nie ma to jak jakieś urozmaicenie.
Mijamy najwyżej położoną miejscowość. Asfalt cały czas jest bardzo dobry - trafiliśmy akurat na okres kiedy droga jest remontowana, więc jedzie się naprawdę rewelacyjnie, gładko bez żadnych wyboi.
Pierwszy, dłuższy odpoczynek robimy sobie na większym postoju samochodów. Widoki wprost rewelacyjne, aż chce się zatrzymać na dłużej i tylko je podziwiać. Jednak przed nami jeszcze kawałek podjazdu.
Kolejne metry w pionie rosną na liczniku, wydaje się nam, że przełęcz jest już niedaleko. Wjeżdżamy na coś co nią przypomina, zagadujemy też do spotkanych rowerzystów - wydaje się, że to jest już to. Robimy pamiątkowe zdjęcie i ubieramy się do zjazdu. Okazuje się, że to nie była właściwa przełęcz, za to już następna po super stromym podjeździe już jest naszym celem, Uredele zdobyte! Ponad 4h podjazdu w słońcu non stop oraz 2685 m w pionie dzisiejszego dnia zostało naszym obecnym rekordem!
Oczywiście trzeba zrobić pamiątkowe zdjęcie w koszulce Rowerowego Mińska (to był pierwszy i ostatni raz kiedy ją założyłem na wyjeździe) oraz zjeść jakiś lokalny przysmak - danie z ciasta w kształcie walca. Ciekawy smak, trzeba to przyznać.
Zakupiliśmy pamiątki i ruszamy w dół. Po drodze mijaliśmy naprawdę wielkie, dzikie wioski Cyganów - jak się domyślamy. Klimat dosłownie postapokaliptyczny, czegoś takiego nie widzieliśmy.
Obóz rozbijamy pod wysokim mostem - gdzie ledwo co udaje się złapać zasięg sieci komórkowej.
Dzień naprawdę można uznać za udany!

Przepis na udany podjazd - głośniki na kierownicy © px


Skrót na Transalpinie © px


Transalpinia - Rumunia - Romania © px


Wypas owiec na zboczu - Transalpina - Rumunia © px


Widok na transaplinę - Rumunia - Romania © px


Widok z przełęczy Urdele - Transalpina - Romania © px


Rowerowy Mińsk na Urdele! Transalpina - Rumunia zdobyta! © px


Lokalny przysmak w Rumuni w kształcie walca © px


Prowizoryczne dzikie wioski © px