Wpisy archiwalne w kategorii

Sakwy

Dystans całkowity:4543.19 km (w terenie 333.00 km; 7.33%)
Czas w ruchu:245:01
Średnia prędkość:18.54 km/h
Maksymalna prędkość:76.62 km/h
Suma podjazdów:27376 m
Maks. tętno maksymalne:171 (85 %)
Maks. tętno średnie:137 (68 %)
Suma kalorii:33909 kcal
Liczba aktywności:44
Średnio na aktywność:103.25 km i 5h 34m
Więcej statystyk

Wybrzeżem i wschodnią granicą - dzień III

Niedziela, 22 sierpnia 2010 · Komentarze(2)
Kategoria 100 - 200km, Sakwy
Po ciężkiej pobudce zjedliśmy obfite śniadanie, opłaciliśmy nocleg i na spokojnie zaczęliśmy kolejny rowerowy dzień. Nie ma to jak przespać się w normalnych warunkach na łóżku ;)
Oczywiście chwilę po starcie zjedliśmy drugie śniadanie w Biedronce - dziś wszystko wyjątkowo robiliśmy leniwie i właściwy start lekko się przesunął.
Kelly's Imagine + sakwy Crosso Dry © px

Jak już wszystko załatwiliśmy oraz pojedliśmy to skierowaliśmy się z Kętrzyna w stronę Wilczego Szańca - kompleksu bunkrów Hitlera. Leży przy miejscowości Gierłoż. Na miejscu jest pełno żelbetonowych bloków - naprawdę swoją ilością, masą robi niesamowite wrażenie, warto zajechać chociaż na chwilę.
Wilczy Szaniec - ruiny bunkru © px

Wilczy Szaniec © px

Dalej już kierowaliśmy się w stronę Gołdapu. Trasę poprowadziliśmy przez Sztynort, gdzie w wąskim przesmyku na moście mogliśmy za jednym razem podziwiać dwa jeziora - Mamry i Dargin.
Między jeziorami Mamry, a Dargin © px

Później tylko sama czysta jazda do Gołdapu. Niestety było już dość późno i nie udało nam się znaleźć noclegu, ale całe szczęście kawałek za miejscowością bardzo miła Pani pozwoliła rozbić u siebie namiot :)
Bynajmniej w nocy nie było już tak miło i dorwała nas konkretna burza. Miejscami trzeba było go przytrzymać kiedy zaczynał powoli latać. Jednak mimo to nie przemókł i udało się całkiem wyspać.

Wybrzeżem i wschodnią granicą - dzień II

Sobota, 21 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 100 - 200km, Sakwy
Po ciężkiej pobudce wyruszyliśmy z Fromborku w stronę Braniewa. Trasa dalej przebiegała przez Pieniężno, Górowo Iławeckie, Bartoszyce i zakończyliśmy noclegiem w Kętrzynie w schronisku młodzieżowym na ul. Poznańskiej, BTW bardzo tanio - 9 zeta z małym hakiem ulgowy za osobę/noc. Stuknęło sporo kilometrów, miejscami nie było zbyt łatwo - teren dość konkretnie zaczął się falować.

:: Przejazdem w Braniewie i pod Bazyliką Mniejszą p.w. Św. Katarzyny ::
Umocnienia pod bazyliką w Braniewie © px

Oczywiście nie mogło się obyć bez próby przekroczenia granicy z Rosją - tym razem nie wyszło, nie chciał nas przepuścić strażnik graniczny o śnieżnobiałych zębach ;)
Na przejściu granicznym w Gronowie © px

:: Na pierwszy rzut oka ta tablica wyglądała jak reklama dyskoteki ;) ::

:: Widok niesamowity, niczym biała trawa - hałasu też nie mało robiły ::
Biała trawa © px

Wybrzeżem i wschodnią granicą - dzień I

Piątek, 20 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 050 - 100km, Sakwy
Parę dni przed wyjazdem dostałem informację, że mogę się dołączyć do wyprawy Bodka wzdłuż wybrzeża, więc, szybkie pakowanie i jazda "Słonecznym" do Malborka.
Planowana trasa to wybrzeżem do wschodniej granicy, później nią do Białowieży, a stamtąd już prosto do Mińska Mazowieckiego.

:: Już w Malborku w oczekiwaniu na Bodka z Martą ::
Zamek w Malborku © px

:: Most robi naprawdę dobre wrażenie - zadbany, ładny ::
Most do zamku w Malborku © px


Po spotkaniu z wyprawową ekipą, zjedzeniu kawałku pizzy i odprowadzeniu Marty na pociąg ruszyliśmy w trasę.
W trasie spotkaliśmy taką oto ciekawą i bardzo oryginalną propozycję na weselną limuzynę ;)
Weselne buggy © px


:: Zamek we Fromborku gdzie już nocowaliśmy na polu namiotowym, zrobił na mnie większe wrażenie niż ten w Malborku - może dlatego, że nie lubię takich "masówek" ::
Zamek we Fromborku © px

::Komańcza::

Więc oto tak

Środa, 9 lipca 2008 · Komentarze(0)
Kategoria < 050km, Sakwy
::Komańcza::

Więc oto tak zdecydowaliśmy się z kolegą Rafałem na wakacyjny wypad do Komańczy - tanio i jest gdzie pojeździć.


::Najpierw podróż pociągiem do Zagórza, całe szczęcie był wagon rowerowy::



::Z Zagórza ruszyliśmy na rowerach do Komańczy, na starcie zatrzymał nas pociąg. Pogoda średnia, czasem troche pokropiło::



::Na szczycie, w połowie drogi złapała nas niezła ulewa, z początku czekaliśmy pod drzewem, ale to nie był za dobry pomysł. Na szczęście nieopodal było małe gospodarstwo gdzie bardzo mile nas przywitali, poczęstowali herbatą oraz wysuszyliśmy zmoczone rzeczy::



::Po godzinnym oczekiwaniu na przejście burzy ruszyliśmy już nieźle przygotowani w dół, na szczeście mieliśmy niezły kawałek z górki::




::Zjazd był niczego sobie, ok. 50 km/h na mokrej nawierzchni z serpentynami i z plecakami to jest to. Pogoda była coraz ładniejsza.::



::Jak już dojechaliśmy zaczeliśmy rozmyślać nad noclegiem i dzwonić do ludzi::



::Wybraliśmy domek, 25 pln/os za dobę. Jednak dojazd okazał się dość ciekawy::



::Dojście prowadziło mostkiem który dość nieźle się bujał::




::Zostawić rowery i tylko się glebnąć::