Plan na dziś był, aby zrobić jakąś dłuższą całodniową trasę, ale poranny deszcz zniweczył ten plan. Zapowiadało się, że cały dzień taki będzie. Ale nie! Pogoda normalnie zaskoczyła, przewiało chmury i normalnie nastało piękne lato :)
Terenowo - asfaltowo do Mrozów gdzie krótki odpoczynek w parku. Naprawdę prezentuje się bardzo dobrze, do tego jeszcze jest fontanna. Na mój gust to tak w pewnym sensie lepiej niż w Mińsku :)
Pogoda za oknem super to szkoda, aż się nie ruszać z domu :) Trasa dość standardowo - wydmami przez Mikanów do Mieni, a tam powrót wzdłuż torów do Mińska.
Tak samo jak C1ach'a mnie też zaskoczył widok wyciętego lasu niedaleko dawnej kopalni przy Wólce Wiciejowskiej - faktycznie był tam kawałek ładnego singla, ale miejmy nadzieję, że w miarę szybko to odrośnie czy jakoś się uporządkuje, bo na razie jest tam spory bałagan. Przejechać jakoś się da, ale ciężko.
Dojazd do Legionowa zamienia się już w klasyk, najpierw pociągiem do Rembertowa, ale tym razem dojazd trasą w okolicach Zegrza. Oczywiście cel - maraton Poland Bike :)
Ruszamy mocno za jedną grupą i... Niestety przy szybkim ruszaniu na stojąco + szybka zmiana przełożenia = zerwany łańcuch. Normalnie pierwszy raz mi się to zdarzyło, a szczerze myślałem, że jakoś tego w ogóle uniknę :) 20 min zabawy ze skuwaczem i ruszam. Bodek na mnie poczekał to ruszamy razem z ok. 15-20 min stratą do ostatniego sektora - uderzamy na dystans MAX.
Trasa naprawdę świetna, super single, zjazdy, muldy. Dużo interwałów i dość trudna technicznie. Naprawdę zabawa i przejazd świetny. Jedna z lepszych tras!
Dziś na spokojnie - tak na rozruszanie jakoś po ostatnich przygodach z formą :) Standardowo w sprawdzone miejsce do żwirowni w Kołbieli - tam kilkukrotnie ulubiony zjazd i za zachętą C1ach'a do Ponurzycy - miejscowość faktycznie bardzo ciekawa, dużo miejsc dla koni, Mazowiecki Park Krajobrazowy oraz ciężarówka z samochodem rajdowym - taką przyczepkę to można normalnie mieć :)
Dziś na cel poszedł maraton Poland Bike w Otwocku. Dojazd z Bodkiem asfaltem do samego Otwocka, po drodze zgarnęliśmy Czarka i mocną ekipą jazda na start. Z dojazdem nie było problemów, sprawnie dojechaliśmy na miejsce. Wystartowaliśmy na dystansie MINI. Początkowo sporo naprawdę ciekawych podjazdów - nadrabiało się naprawdę sporo techniką, ale już tak w połowie jechałem jak jakieś zombie :) oczywiście Bodek dobrze pocisnął, Czarek przyjechał chwilę po mnie (odbierając jeszcze w trakcie telefon ;) ). Wypad naprawdę można udać za udany :)
Powrót aby nie był nudny szlakiem wzdłuż Świdra - jak zwykle rewelacja, chociaż pod koniec wpakowaliśmy się w niezłe chaszcze :) Przystanek w Gliniance i jazda już prosto do Mińska.