Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2013

Dystans całkowity:954.97 km (w terenie 507.00 km; 53.09%)
Czas w ruchu:49:47
Średnia prędkość:19.18 km/h
Maksymalna prędkość:54.96 km/h
Suma podjazdów:5012 m
Maks. tętno maksymalne:188 (94 %)
Maks. tętno średnie:150 (75 %)
Suma kalorii:32325 kcal
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:59.69 km i 3h 06m
Więcej statystyk

Spokojna wieczorna runda w terenie

Poniedziałek, 6 maja 2013 · Komentarze(0)
Kategoria < 050km, Teren
Szybka ustawka z Piotrkiem i jazda najlepszymi szlakami do Wrzosowa, a stamtąd do Mińska.
Warunki super i miło się jechało. Do tego C1ach potrafi zaskoczyć - wywrotką w najmniej spodziewanym miejscu i to dwukrotnie na przestrzeni jednego kilometra, szaleństwo, aż samemu chciało się wywrócić :)

Nowo otwarty czarny szlak MTB na Wawrze

Niedziela, 5 maja 2013 · Komentarze(0)
Kategoria 050 - 100km, Teren
Niedzielo-poranny wypad z Bodkiem na objechanie nowego czarnego szlaku MTB na Wawrze. Po drodze, aby się do niego dostać musieliśmy dosłownie podążać leśnymi drogami - nie ma to zresztą jak odpowiednie oznaczenie - na kartce papieru wsadzonej w foliową koszulkę :)

Ulica w środku lasu © px


Naprawdę dość ciekawy, prowadzi większością lepszych górek tj. niedaleko Pomika Lotnika. Głównie w terenie, ogólnie trudniej niż taki zwykły szlak rowerowy - czysta jazda w terenie. Oznaczenie bardzo dobre.

Nowy czarny szlak MTB na Wawrze © px

Czarny szlak MTB - mostek przez wodę © px

Góry Świętokrzyskie - dzień 3

Czwartek, 2 maja 2013 · Komentarze(2)
Nocą jak mogłem się spodziewać podchodził mnie jakiś zwierz - jak się domyślam to był lis. Całe szczęście jakoś przeżyłem :)
Rano oczywiście jakieś szybkie śniadanie na ciepło, pakowanie i w drogę. Dziś to już właściwie sam powrót na pociąg - plan to dotrzeć na kołach do Radomia.

Początkowo niebieski szlak prowadził jakoś dziwnie przez pola, ale później już przejeżdżałem asfaltem przez naprawdę malowniczo położone wioski. Drogi leżały praktycznie na otwartym terenie, otoczonym polami - widoki niesamowite.
Później nawet nie zabrakło również klimatycznych wąwozów.

Wąwóz w Górach Świętokrzyskich © px

Wąwóz w Górach Świętokrzyskich - niedaleko Grzegorzowic © px


Ogólnie starałem się jechać szlakami. Czasem tak prowadziły, że w jednym miejscu musiałem się wracać. Akurat jeszcze wtedy kiedy rozpadał się deszcz - wreszcie dorwał mnie po tych kilku dniach. Padał już praktycznie przez cały mój powrót.
Droga powrotna wiodła przez Starachowice, pierwsza większa miejscowość. Naprawdę prezentowały się bardzo ciekawie, zwłaszcza park położony przy skarpie.

Starachowice - park przy skarpie © px


Złapał mnie w Starachowicach trochę większy deszcz i szybka decyzja, dojazd do Skarżyska czy do Radomia - padło na Radom. Jak tropem C1ach'a to jego tropem ;)
Dojazd do Radomia to już typowy asfalt. Trochę padało, trochę przestało, ale i tak w Radomiu zaczęło na dobre. Udało się wyrobić na pociąg o godzinie 17:00.

Pomnik łucznika w Radomiu © px

Dworzec kolejowy w Radomiu © px

Kebab rowerzystów po udanej wyprawie © px




Wyjazd ogólnie bardzo udany. Właściwie to coś nowego, można było się sprawdzić i przekonać, że naprawdę warto popracować nad kondycją aby jeszcze bardziej spokojnie można było podróżować w górach.
Tereny warte odwiedzenia i na pewno jeszcze tu kiedyś wrócę.

Film z wypadu:

Góry Świętokrzyskie - dzień 2

Środa, 1 maja 2013 · Komentarze(0)
Noc średnio przespana. W nocy obudziła mnie burza oraz padający deszcz. Jakoś niby udało się zasnąć, ale tak bardzo na raty.
Pobudka punkt 7:00, śniadanie na ciepło oraz w drogę. Całe szczęście w ciągu dnia nie padało, ale szlaki/ścieżki zrobiły się mokre i niestety w wielu miejscach powstało po prostu bagno. Towarzyszyło mi to praktycznie cały dzisiejszy dzień.
Plan to przejechanie śladem C1ach'a - pasma Cisowskiego oraz Jeleniowskiego.

Bagniste szlaki w Górach Świętokrzyskich © px


Na niebieskim szlaku przez pasmo Cisowskie było trochę pchania, ale nie tak strasznie. Część szlaku pokrywała się ze szlakiem historycznym. Zawsze można było się dowiedzieć paru ciekawych rzeczy - ale nie miałem na to czasu :)
Oczywiście też miejscami towarzyszyły mi wspaniałe widoki - zwłaszcza na małej polanie podczas zjazdu.

Szlak historyczny w paśmie Cisowskim © px

Widok na góry z polany © px


Bardzo zaskoczył mnie - oczywiście pozytywnie - zjazd przez pole w stronę góry Zamkowej. Widok również naprawdę niezły, tylko ta pogoda odbierała trochę temu urok. Zjeżdżało się naprawdę bardzo przyjemnie.
Niestety ten fragment okupiłem kapciem - nie wiem jak, ale chyba musiałem jakoś dobić oponę. Po małej walce z zabłoconymi oponami jakoś się udało zmienić dętkę na okolicznym przystanku.

Zjazd w stronę góry Zamkowej © px

Zmiana dętki w okolicach góy Zamkowej © px


Z góry Zamkowej prowadził już naprawdę ciekawy i dość kamienisty szlak. Było co jak co trochę walki i wyzwania. Naprawdę bardzo przyjemnie się jechało. Pasmo Cisowskie zaliczone, teraz tylko dojazd do pasma Jeleniowskiego. Po drodze tylko jeszcze przystanek w Łagowie, aby coś zjeść i uzupełnić zapasy. Bardzo przyjemna miejscowość, jest gdzie zjeść i usiąść w centrum.

Centrum miejscowości Łagów © px


Czerwony szlak który przez nie prowadzi zaczyna się w Paprocicach. Najpierw trzeba przejechać małą rzeczkę i mały wąwóz. Klimat zapowiada się nieźle.

Czerwony szlak przez pasmo Jeleniowskie zaczyna się wąwozem © px


Podjazd dla mnie to w sumie mała męczarnia. Z jednej strony strasznie jest błotnisty - nocne opady zrobiły swoje. Oraz jakoś kondycja coś kiepsko, po prostu nie ma się jakoś siły :)
Po małej walce zacząłem zbliżać się do najwyższego szczytu pasma - Szczytniak. Podjazdu nie ułatwiały też pocięte drzewa, jak na złość zawalały często całą szerokość szlaku.

Zawalony szlak gałęziami - podjazd na Szczytniak © px

Szczyt Szczytniaka w paśmie Jeleniowskim © px


Zjazd ze Szczytniaka to dla mnie bajka, chociaż dużo błota i gałęzi trochę psuło zabawę. Zwłaszcza rewelacyjne są pod koniec spore koleiny - można wybrać wiele opcji zjazdu. Niestety wybrałem taką jedną, że na ukrytą pod liśćmi gliną uciekło mi przednie koło i wpadłem tyłkiem do strumyka. Bardzo szybko się wstawało :)

Gleba w strumyku na zjeździe ze Szczytniaka © px


Po zjechaniu do drogi szutrowej dalsza jazda to już w sumie formalność. Czerwony szlak bardzo przyjemnie prowadził. Dwa mniejsze szczyty zostały spokojnie zdobyte po drodze.
Namiot rozbiłem praktycznie na koniec czerwonego szlaku przez pasmo Jeleniowskie.
Wybrałem takie ciekawe miejsce, że na przywitanie przebiegły nagle koło mnie dwa lisy. Zapowiada się na to, że będą mnie odwiedzać w nocy :)
Zjadłem coś ciepłego oraz oczywiście chałwę i puszkę Mountain Dew zwycięzców :)
Nie spodziewałem się, że przejadę w takich warunkach te dwa pasma, ale się udało.

Biwak na końcu pasma Jeleniowskiego © px


avCAD: 72