Polskim wybrzeżem - Trzebiatów - Dźwirzyno
Wtorek, 31 sierpnia 2010
· Komentarze(0)
Kategoria Sakwy, 050 - 100km
Rano pogoda w sam raz do przyjemnej jazdy, nie padało więc odebraliśmy już wysuszone rzeczy i ruszyliśmy zwiedzać Międzyzdroje.
Miasto bardzo ładnie się prezentuje, deptaki z nowej kostki oraz sporo luksusowych hoteli. Oczywiście nie mogło się obyć bez odwiedzenia osławionej "Alei Gwiazd", w skrócie - 100m kostki i odlewów rąk. Ci bardziej zasłużeni mają swoje miejsca przy skraju ścieżki każdy w indywidualnym kształcie, odpowiadającym największemu dziełu.
Morze praktycznie przez cały czas naszej wyprawy było dość wzburzone przez wiatr, który zresztą dokuczał wiejąc w twarz. Bynajmniej dzięki temu było ciekawiej i widoki nabierały pewnego uroku.
Po wyjeździe z Międzyzdrojów można odwiedzić rezerwat żubrów, my za to zjechaliśmy zaraz za miastem na punkt widokowy umieszczony na Wzgórzu Gosań. Z niego można podziwiać klify i samo morze. Wjazd na niego jest dosłownie z głównej trasy, tylko trzeba kawałek ponieść rower po schodach.
Po opuszczeniu wyspy Wolin zwodzonym mostem kierowaliśmy się w stronę Trzebiatowa.
Nad morzem podziwialiśmy dosłownie autostradę chmur. Ciągnęły się z północy nad Polskę, widok nadzwyczajny - tak jakby rozdzielały niebo na dwie części.
W Trzęsaczu koniecznie trzeba zobaczyć klify na których skraju dosłownie możemy jechać - prowadzi tam czerwony szlak. Jazda krawędzią, do tego szybujący nad nami paralotniarze. To wszystko dostarcza niezłych wrażeń. Dalej ciekawie wije się wąską, leśną ścieżka i oto tak lądujemy w Rewalu.
Kolejny przystanek w Trzebiatowie gdzie oglądamy mury miasta, basztę oraz kościół.
Miasto opuszczamy trasą na Mrzeżyno. Po dojeździe na miejsce skręcamy od razu na Dźwirzyno. Robi się późno. Skoczyliśmy jeszcze tylko na plażę podziwiać zachód słońca i trzeba szukać pola namiotowego. Udało się znaleźć jedno na wylocie z miasta gdzie "okazyjnie" przenocowaliśmy.
Miasto bardzo ładnie się prezentuje, deptaki z nowej kostki oraz sporo luksusowych hoteli. Oczywiście nie mogło się obyć bez odwiedzenia osławionej "Alei Gwiazd", w skrócie - 100m kostki i odlewów rąk. Ci bardziej zasłużeni mają swoje miejsca przy skraju ścieżki każdy w indywidualnym kształcie, odpowiadającym największemu dziełu.
Aleja Gwiazd w Międzyzdrojach© px
Morze praktycznie przez cały czas naszej wyprawy było dość wzburzone przez wiatr, który zresztą dokuczał wiejąc w twarz. Bynajmniej dzięki temu było ciekawiej i widoki nabierały pewnego uroku.
Wzburzone morze© px
Po wyjeździe z Międzyzdrojów można odwiedzić rezerwat żubrów, my za to zjechaliśmy zaraz za miastem na punkt widokowy umieszczony na Wzgórzu Gosań. Z niego można podziwiać klify i samo morze. Wjazd na niego jest dosłownie z głównej trasy, tylko trzeba kawałek ponieść rower po schodach.
Po opuszczeniu wyspy Wolin zwodzonym mostem kierowaliśmy się w stronę Trzebiatowa.
Nad morzem podziwialiśmy dosłownie autostradę chmur. Ciągnęły się z północy nad Polskę, widok nadzwyczajny - tak jakby rozdzielały niebo na dwie części.
Autostrada chmur© px
W Trzęsaczu koniecznie trzeba zobaczyć klify na których skraju dosłownie możemy jechać - prowadzi tam czerwony szlak. Jazda krawędzią, do tego szybujący nad nami paralotniarze. To wszystko dostarcza niezłych wrażeń. Dalej ciekawie wije się wąską, leśną ścieżka i oto tak lądujemy w Rewalu.
Klify oraz ruiny kościoła w Trzęsaczu© px
Jazda na skraju klifu© px
Kolejny przystanek w Trzebiatowie gdzie oglądamy mury miasta, basztę oraz kościół.
Miasto opuszczamy trasą na Mrzeżyno. Po dojeździe na miejsce skręcamy od razu na Dźwirzyno. Robi się późno. Skoczyliśmy jeszcze tylko na plażę podziwiać zachód słońca i trzeba szukać pola namiotowego. Udało się znaleźć jedno na wylocie z miasta gdzie "okazyjnie" przenocowaliśmy.