Tym razem w nocy w terenie na nowych oponach: Kenda Karma - 26x2.0 . Ogólnie wporzo, ładnie huczą po asfalcie, w terenie niczego sobie tylko zapychają się błotem - zresztą po takim bieżniku można było się tego spodziewać.
Ta sama trasa co w nocy tylko, że w dzień i podczas deszczu. Może nie był za mocny - taki no radosny deszczyk, ale po dwóch godzinach jazdy tylko w ortalionie robi swoje.
Do Kałuszyna nieźle dał o sobie znać wmordewiatr, później to już czysta przyjemność z jazdy... Która została wspomagana przez Bocialarkę :D Jeszcze śmigam na jednej baterii.
Tak się ubrałem:
Głowa: Cienka zwykła ziomalska zimowa czapka - super wporzo
Tors: Koszulka sztuczna, sztuczna koszulka z długim rękawem, ortalion. - czasem zimno, czasem ciepło, ogólnie wporzo.
Nogi: Nowe spodnie z Decathlona - cienkie, elastyczne, puszczają sporo wiatru, ale strasznie nogi nie zmarzły. Bez spodenek z wkładką.
Stopy: Dwie pary skarpet, cienkie, grubsze - trochę zdrętwiały i było czuć zimno, ale nie tragicznie.