Zawalista pogoda więc co innego robić :D Ogólnie wszystko było zawaliście, ale przed tą oto rzeczką która zalała mi przejazd nie mogłem się wypiąć :) Śruby od bloków się poluzowały i jedna odpadła. Całe szczęście wypiełem się i po długich poszukiwaniach ją odnalazłem.
Później za to zauważyłem jedną poluzowaną śrubę od mocowania tarczy w przedniej piaście. Gwint się zajechał, mam nadzieję, że nie w samej piaście. Wszystko przez to, że zachciało mi się smarować wszystkie gwinty :D
Pogoda kozacka, z rana ustawiłem się z Gulusiem i po raz pierwszy od dłuższego czasu końcówka już bez czapki pod kaskiem :D No i dłuższy dystans potwierdził, że nowa ramka jest wygodna.
Cierpliwośc do poprzedniej ramy z Salamandra dobiegła końca - była za duża (21,5") i tak trochę bez zastanowienia ją kupowałem.
Za to nowa (19,5") od Kelly'sa Imagine jest kozacka. Zawaliste kształty i profile rur. W dodatku jeszcze jest lżejsza. Ogólnie bardzo dobrze się na niej śmiga, już nie czułem pleców po jeździe oraz jest o wiele zwrotniejsza. Tylko, że mam 4 podkładki 10 mm pod mostkiem i tak średnio to się prezentuje, ale co tam :D Jest wporzo.
Zawalista pogoda to ja sobie myśle, że najwyższy czas wyruszyć w las. Rower odpicowany, łańcuch odtłusczony, wyczyszczony ładnie nasmarowany Rohloffem. Wszystko po prostu ładnie cicho śmiga.
Jade sobie po lesie, spokojnie omijam lub powoli przejeżdżam kałuże aby tylko nie zasyfić łańcucha. Wreszcie dojeżdżam do lasu i tam już ostro do przodu. Jeden zjazd, wjeżdżam w leśną ścieżkę, a tam leży drzewo na ścieżce. Więc zatrzymuje się aby przenieść rower, tak patrzę na niego i coś mi tu śmierdzi... Normalnie podczas jazdy w kałużach czy kiedy tam musiałem wjechać w psiego kloca. Złośliwy wpadł w napęd i uwalił mi łańcuch, korby, kasete i przednią przerzutkę. Masakra. Więc wziełem nieliczny śnieg, aby przemyć łańcuch. Ogólnie pomogło tylko, że później napęd strasznie głośno chodził więc musiałem zaraz wracać...
Normalnie człowiek uważa, żeby tylko nie ubrudzić roweru, ale i tak kloc Ciebie dopadnie :D
Miałem do wyboru wyruszyć na targi rowerowe, albo po prostu na rower. Wybrałem to drugie, taka zawalista pogoda, że nie mogłem tego odpuścić. W sumie po dłuższej przerwie trochę nie szło, ale to dopiero rozruch ;) Nie wiem czy przez to, że odjełem dwie podkładki pod mostkiem, ale trochę czuć kark.
Udało się wyrwać na rower po sesji i niezłej ilości dni z złą pogodą. Rower skręcony, nasmarowany i jazda. Wyszło tylko, że trochę źle dokręciłem lewe ramię korby i musiałem trochę wcześniej wracać... Szkoda ryzykować :D
Śmigałem z Buff'em na twarzy. Dobra sprawa, szczególnie jak śnieg zaczął nieźle docinać centralnie w twarz.
Symboliczne rozpoczęcie sezonu poprzez skoczenie do kumpla po kurtkę :D Ogólnie tak późno ponieważ trochę czasu zabrało serwisowanie roweru oraz sesja...
Pierwsze wrażenia po zamontowaniu Reby - Strasznię mięko! Rewelacja, no i wykorzystuje cały skok w porównaniu z RST Gila. Formula Oro K-18 też dobrze śmiga, trochę na lekkim deszczu piszczy.
Dziś głównym celem było dobicie do 4000 km :D No i już tak oficjalne zakończenie roku 2008 na rowerze.
Reasumując: + Zebranie się po kilku ładnych latach przerwy (jak to mi się rozwalił komunijny rower) + Kupno nowego już bardziej konkretnego roweru i różnego rodzaju akcesoriów + Wyjazd w góry (w sumie tylko 4 dni, ale zawsze coś) + Zarejestrowanie się na BikeStats
Plany 2009: - Założenie Reby i hampli Oro K-18, wymiana siodła - Wykręcenie 5000 - Dwu-tygodniowy wypad w góry - Start w jakimś maratonie - Złożenie bratu roweru :D - No i ostrzejsza jazda!
::Z rana był mały przymrozek::
:: Mała uczta przygotowana przeze mnie z okazji 4000 kilometra :) ::