Z kumplem planowaliśmy objechać inny kawałek Kampinosu, ale niestety skończyło się na tym, że kumpel na podjeździe lekko rozwalił sobie kolano i musieliśmy na tym zakończyć naszą przygodę ;) Ale za to powrót do Mińska centralnie z wiatrem w plecy.
Wypełniając rowerowy obowiązek z C1ach'em i Krzyśkiem wybraliśmy się z Mińska na nasz narodowy tour. Wypad był bardzo udany, pogoda dopisała, spokojnie znaleźliśmy dobre miejsce - które w trakcie dość często zmienialiśmy.
:: Oto taki ciekawy pojazd pojawił się przed samym peletonem ::
Wracaliśmy już w nocy gdzie wstąpiliśmy do McDonald'a na stanie w niewyobrażalnej kolejce i przy okazji kupiliśmy lody ;) Dalej to już tylko ostre ciśnięcie do Mińska, bardzo dobrze mi się jechało. Na koniec mały rozjazd z C1ach'em po Mińsku, powrót do domu no i wreszcie pierwsza seta w tym sezonie ;) Dzięki ekipie z Wiązownej, że pociągnęli nas trochę na kole.
Po długim zbieraniu się wreszcie udało mi się wybrać w tamte rejony - tylko mapy oczywiście zabrakło ;) Większość drogi od Glinianki do Otwocka przejechałem wzdłuż Świdra. Początkowo prowadził mnie niebieski szlak - pojedyncza, dość zarośnięta ścieżka. Dodatkowo zgarnąłem na siebie większość pajęczyn na tej trasie ;)
Bliżej Otwocka po szlaku było już widać, że jest używany i jazda nim to czysta przyjemność. Singletrack (można tak go nazwać)- świetnie wije się wzdłuż Świdra. Pełno zakrętów, niekiedy szybkie zjazdy i podjazdy oraz omijanie naturalnych przeszkód takich jak ta:
Jak już wracałem i łatwo można było się domyśleć co może się dziać bez mapy - wylądowałem w Karczewie. Ale spokojnie udało się wrócić na trasę do Mińska. Jednakże super jechało się tą poniższą ścieżką rowerową, wszędzie takie powinny być tylko najlepiej z asfaltu.
Ostatnimi czasy deszczowa pogoda nie zachęca do jazdy, ale dziś postanowiłem się wybrać. Nie było źle, w lesie w miarę sucho - przynajmniej da się po piachu normalnie przejechać ;)
Wczoraj powrót z roboty na obozach i wreszcie udało się wyrwać na rower. Trafiła mi się dosłownie pogoda jak w lasach deszczowych, w ładny słoneczny dzień nagle dopadła mnie mała ulewa, w sumie w takim upale całkiem dobrze zrobiła ;) Bez problemu udało mi się później przed nią uciec.