Runda w stronę Góry Muszyńskiej niedaleko Kałuszyna. Zapowiadała się obiecującym podjazdem, a okazała się zarośniętym pagórkiem gdzie ledwo co szukać jakiejś ścieżki na "szczyt" - trochę lipa ;) Ale za to powrót przez Patok, Mrozy i długa prosta do Mińska.
Głównie terenowa jazda do Rembertowa, później czerwonym szlakiem na południe do MPK - w tym super kawałek wzdłuż rzeki Mieni. Fragment naprawdę godny polecenia. Ogólnie dobrze się jechało, pogoda całkiem dopisała i ekipa zacna się zebrała - dobra jazda ;)
A tutaj na jednym przystanku podasz konsumowania sporych zapasów jedzenia - C1ach był uzbrojony (dosłownie) w banany ;)
Wieczorna, a właściwie nocna runda kiedy to najpierw ok. 3m przed moim kołem przebiegła sarna, a później usłyszawszy ruch w przydrożnych krzakach wyskoczyły zaraz za mną dwa dziki - ciekawy efekt :)
Bardzo przyjemna i właściwie to pierwsza wspólna runda z Niną i jej nowym rowerem. Trochę błota, kilka kałuż, wspólna jazda gdziekolwiek się da i to jest właśnie to :)
Ciepły i dobry dzień to trzeba było gdzieś konkretniej skoczyć. Jakoś tym razem naszło mnie na starą i dobrą żwirownię w Kołbieli - oczywiście objechało się sprawdzone i ciekawe trasy w okolicy.