Deszcz padał od rana, jak tylko się przejaśniło to szybko najpierw na chwilę, aby zobaczyć co się dzieje na Pucharze Mazowsza. Trochę ludzi było, ale chyba już dojechałem po fakcie. Później to już jazda w dużej mierze z wiatrem w twarz - było ostro. Ale żeby nie było to też trochę było jego w plecy :)
Niby niedziela ale niestety trzeba było skoczyć do pracy, aby dotrzymać terminów dlatego chociaż przejechałem się do Warszawy na rowerze.
Wyjazd kawałek po 7:00, na miejscu byłem o 9:00 - chyba zaliczyłem wszystkie czerwone światła w Warszawie. Nawet dobrze się jechało, ale zawsze z rana jakoś ciężko idzie. Powrót ok. 19:30 już nocą - jechało się zdecydowanie lepiej chociaż wiatr miejscami dokuczał.
Szybka runda z rana. Wiatr dość spory, pomagał tylko na końcowym odcinku gdzie leciało się lekko 35 km/h - na koniec sprint na płaskim z wiatrem - poszło 53,75 km/h.