Ustawka z Bodkiem na spokojny rozjazd po wczorajszym Maratonie. Celem było sprawdzenie czy istnieje zielony szlak niedaleko remizy w Jędrzejowie lub w Ludwinowie. W tym pierwszym niestety nie było, ale za to udało się w Ludwinowie odszukać.
Zaczął padać deszcz i zdecydowaliśmy na szybki powrót, ale coś źle skręciliśmy i zamiast szybko wrócić jechaliśmy z 20 km w dość sporym deszczu. Do tego w środku lasu, na szutrowej drodze spotkaliśmy człowieka który po prostu stał na skrzyżowaniu... I wskazał nam drogę - nie mogłem uwierzyć :D
Poranna ustawka z Kamilem i Sebą i szybka jazda na start maratonu Mazovi w Mrozach- tempo szło naprawdę dobre, a jeszcze nie wystartowaliśmy :) Tuż przed samym startem zaskoczyła nas wiewiórka, sprytnie schowała się w dziupli :)
Całość naprawdę dobrze się jechało, jak dla mnie to cisnąłem dość dobrze, a skończyło się na ok. 150 miejscu, Kamil ładnie poleciał z 100 lokatą tylko niestety Seba za mocno napierał, aż prawie urwał piastę - zaczęła wydawać podejrzane dźwięki i niestety uniemożliwiała jazdę z pełną mocą - chyba to jest pewnego rodzaju ogranicznik prędkości :) Ogólnie wyjazd bardzo udany!
Dalsza trasa poszła już pomyślnie - fragment którego bardzo dawno nie odwiedzałem, a mianowicie przez Kluki, Rządzę ze swymi wiatrakami aż do Jakubowa, a stamtąd już standard.
Jechało się bardzo dobrze do czasu jak zaczął najpierw padać grad masując twarz który następnie się rozpuścił na asfalcie, a wtedy doszedł do tego klasyczny deszcz przy 2 st. :) Niemniej jechało się twardo do domu, Nina cisnęła aż miło bez żadnego narzekania - naprawdę super cisnęła, a ręce odpadały i w butach basen (jak zresztą wszędzie) :)