Spokojnie się wstało i ruszyło z bratem na spokojną rundę.
Brat
© px
Z początku objechaliśmy jedną pętle wyścigu Pucharu Mazowsza który odbędzie się za tydzień. Niby tylko 3 x 5 km ale dość trudne technicznie.
Damy rade.
Później standardowa runda do Cegłowa przez Grzebowilk i Pogorzel.
Cały czas dowalał niezły wiatr, tylko trochę pod koniec nie przeszkadzał.
Na wylocie z Grzebowilka wpadliśmy w tunel za ciągnikiem, normalnie szło się miejscami 21 km/h. Doobrze, że tylko żadna belka na nas nie spadła.
W tunelu za ciągnikiem
© px
Dalej już za Pogorzelą na podjeździe zobaczyliśmy dym w lesie nieźle zawiewany przez wiatr.
Po długiej i burzliwej dyskusji postanowiliśmy uratować świat - ale ostani raz.
Doszliśmy na miejsce i spotkaliśmy tubylców którzy pomogli nam gasić pole.
Całe szczęście tylko lekko się zapaliło.
Chwilę później przyjechała Straż i zabrała się za wykończeniówkę.
Jak już wracaliśmy na miejce pożaru ciągneły całe rodziny z dziećmi jak do kościoła w niedzielę - pewnie dlatego, że usłyszeli, że za gaszenie zabarałem się ja z bratem.
Gaszenie łąki
© px
Piknik całej wioski na miejscu pożaru.
© px
:: Kościół w Cegłowie ::
Kościół w Cegłowie
© px
Dalej już spokojny powrót do domu.
No i spotkaliśmy to na ścieżce rowerowej wzdłuż warszawskiej w Mińsku.
Atrakcja na ścieżce rowerowej
© px