Wieczorna runda z Niną głównie w celu przetestowania nowego oświetlenia :) Przejechaliśmy sobie ciekawą, asfaltową trasą przez Wrzosów, Celinów, Zamienie, Maliszew. Niedaleko Iłówca z Niną zrobiliśmy małą sesję podczas zachodu słońca. Warunki były super, a Ninie udało się dobrze mnie uchwycić :)
Pogoda super dopisała, słońce na niebie, chmur praktycznie brak. Na początek pojechaliśmy z Niną na Leśną Ścieżkę rowerową w Mieni. Odpoczęliśmy kawałek przy stawie, porobiliśmy trochę zdjęć, a w międzyczasie udało mi się jeszcze załatać dętkę ;) W drodze powrotnej między Łękawicą i Bożą Wolą nastąpiło spotkanie pierwszego stopnia naszymi kierownicami. Jak efekt uzyskaliśmy efektowną wywrotkę - całe szczęście nic się nie stało poważnego - tylko kilka zadrapań. Normalnie wyjazd pełen emocji ;)
Bardzo przyjemna i właściwie to pierwsza wspólna runda z Niną i jej nowym rowerem. Trochę błota, kilka kałuż, wspólna jazda gdziekolwiek się da i to jest właśnie to :)
Po wczorajszym koksowaniu przyszła pora na relaksacyjną rundę z Bodkiem. Tym razem uderzyliśmy na południe. Najpierw do Kołbieli, później w stronę Dłużewa przez Sufczyn - gdzie stała całkiem ciekawa, drewniana zabytkowa kapliczka. Niedaleko trasy wzdłuż Świdra rozpoznaliśmy kawałek naprawdę ciekawych lasów - dobrze się zapowiada na wypad, ale to już bardziej terenowy.
Szybka ustawka z Bodkiem i Bułkiem na rundę do Mrozów na tamtejszy rajd rowerowy, a właściwie to na "Majówkę z Ułanami". Do Mrozów koksy pocisnęły warszawska trzymając ok 30 km/h - jakoś udało się utrzymać na kole ;)
Później to już zapisy i same perypetie z samym przebiegiem trasy - parę razy udało się nam zgubić na prostym 25 kilometrowym odcinku, ale jakoś przez pola udało się dojechać do końca :) Impreza sama w sobie to bardzo ciekawa inicjatywa - zainteresowanie też było całkiem spore.
Powrót prosto do Mińska główną trasą, prowadził naczelny koks Bodek nie schodząc praktycznie poniżej 35 km/h, wariate :) Oczywiście na koniec nie mogło zabraknąć efektownego wjazdu do miasta - tym razem w postaci mojej gleby na rondzie podczas kładzenia się w zakręcie :)
Taka dość na szybko runda w stronę Glinianki i Świdra. Niespodziewanie natknąłem się na ciekawe, opuszczone zabudowania przy samej rzece - w sumie to dość spory kawałek zajmowały:
Całkiem szybka runda z rana w niedzielę. Nad ranem było jeszcze całkiem dobrze, ale z czasem było tylko coraz bardziej gorąco - a myślę, że jeszcze za bardzo nie jest się przygotowanym po takim ostatnim skoku temperatury (wreszcie najcieplejszy kwiecień w historii). Już pod koniec zabrakło wody, ale spokojnie się dojechało do Mińska :)
Jako cel obrałem szpital w Rudce, a właściwie samą drogę dojazdową do niego. Niby tylko 2km ale jak dla mnie super klimatycznie. A wzdłuż tej drogi prowadzą niedawno wyremontowane tory kolei konnej.