Już kolejny wyjazd na maraton do Legionowa, tym razem na edycję Mazovii. Jechało się całkiem dobrze, a niestety tylko trasa średnia - dużo płaskich prostych oraz dużo telepania po kartoflowiskach. Przejechaliśmy dystans Mega, ja z miejscem 278/483 w open, Kamil jechał lepiej z małą niespodzianką :)
Runda z Bodkiem w lasy niedaleko Cegłowa, Mieni. Dojazd bardzo sprawny, zwłaszcza, że udało się kawałek złapać za autobusem i docisnąć do 60 km/h :) Powrót już nocą, nawet wyszła bardzo Polska, świetlista kompozycja!
Runda z Bodkiem aby tylko objechać nowy szlak na północ od Jakubowa. Oczywiście musiał nas dorwać deszcz od połowy drogi, nie zabrakło też epickiej walki z wiatrem :)
Ustawka z Bodkiem i Sebą na maraton w Legionowie. Dojazd do Rembertowa pociągiem, a stamtąd już na kołach do Legionowa. Jesteśmy ponad godzinę przed czasem, ale i tak czekamy jeszcze znacznie dłużej - ludzi naprawdę dopisało, było jakoś 1000 osób! Przez co też start dystansu MAX opóźnił się równą godzinę. Startujących było naprawdę dużo no i dzieci normalnie tak dają czadu, że szok! :)
Trasa jak zwykle rewelacja! Nie ma to jak już klasyczny odcinek singlami. Trochę tam się korkuje ale tak czy siak dobrze się jechało - pod koniec mogłem trochę pocisnąć, ale za późno się obudziłem :) Wypadło mi miejsce jakieś 156/266 w M Open. Bodek z Sebą wyprzedzili mnie o jakieś 4-5 min z przewagą ok. 25 miejsc. Wypad naprawdę bardzo udany - dobrze, że nie zeszło mi powietrze na wyścigu, a dopiero jak dojechałem do Rembertowa :)
Poranna ustawka z Kamilem i Sebą i szybka jazda na start maratonu Mazovi w Mrozach- tempo szło naprawdę dobre, a jeszcze nie wystartowaliśmy :) Tuż przed samym startem zaskoczyła nas wiewiórka, sprytnie schowała się w dziupli :)
Całość naprawdę dobrze się jechało, jak dla mnie to cisnąłem dość dobrze, a skończyło się na ok. 150 miejscu, Kamil ładnie poleciał z 100 lokatą tylko niestety Seba za mocno napierał, aż prawie urwał piastę - zaczęła wydawać podejrzane dźwięki i niestety uniemożliwiała jazdę z pełną mocą - chyba to jest pewnego rodzaju ogranicznik prędkości :) Ogólnie wyjazd bardzo udany!
Budzę się rano, a tu za oknem wprost rewelacyjna pogoda. Żadnej chmury na niebie i słońce świeci aż miło - taka zima to może być :) Przez okno widok na osiedle też niezły - samochody dosłownie były rozmrażane przez słońce, widać naprawdę dużą różnicę temperatur dzień / noc.
Poranna ustawka z Kamilem i Bartkiem oraz następnie szybka jazda asfaltem do Wiązownej gdzie wkroczyliśmy na sprawdzony, super czerwony szlak nad rzeką Mienią - singiel jak zwykle rewelacja!
Jak tylko go przejechaliśmy, odpoczynek pod Pomnikiem Lotnika i jedzenie. Następnie przejechaliśmy cały czarny szlak MTB, jedzenie i szybki powrót asfaltem do Mińska tak jak przyjechaliśmy - Kamil narzucił oczywiście odpowiednie tempo, a Bartek z którym pierwszy raz jechaliśmy nie zwolnił ani o kawałek, było git :)
Była też jeszcze jazda przez lasy do żwirowni w Kołbieli gdzie zawsze jest miło wracać. Ogólnie wyjazd bardzo udany, pogoda dopisała no i Nina chciała się ukryć w drzewie - ale nie ma tak łatwo! :)