Po noclegu u Cegły - za co wielkie dzięki ruszyliśmy w stronę schroniska. Pogoda mało zachęcająca, ale co robić. Podjazd pod samo schronisko oraz później na Śnieżnik oraz zjazd z niego. Dla mnie było bardzo ciekawie i wymagająco :) Jeśli chodzi o samo schronisko do obsługa do najmilszych nie należała, ale ogólnie spoko. Poza tym na tej wysokości praktczynie cały czas jeździliśmy w chmurach w ok. 100m widoczności i dużej wilgotoności.
Jazda po dobrze znanych lasach, chociaż w pewnym momencie za bardzo się zamyśliłem i za deleko się wyjechało :D Na razie najlepszy miesiąc w tym roku pod względem wycieczek i km, no i przekroczenie 3000 :)
Od 13:00 do 22:00 w biegu :D Najpierw spotkanie z Iwoną i jej nowym rowerem, szybkie ustawienie amorka oraz taki ogólny rzut okiem na niego - rewelacja, ładna anoda, płynna praca i duże możliwości regulacji (fajnie pyka pokrętło od regulacji tłumienia, w RS jest płynnie) :) Poza tym - piękna rama :D
Póżniej jazda na spotkanie z C1ach'em i kumplem z forum Mateuszem który przybył z Warszawy. Dalej to już czysta jazda w terenie, jak to przedstawia te zdjęcie:
Na naszej drodze pokazało się tylko wielkie bagno oraz najstraszliwsza na świecie żmija zabójca ale i ta nie dała nam rady. Tylko na sam koniec Mateusz wpadł w pułapkę zastawioną przez zapewne same pokrzywy :) Jak 10 sekund wcześniej sam wspominał - "Samo zdrowie!" ;) Cisneliśmy ogólnie w lasach koło Wrzosowa i Mińska Maz.
Kumpel wyciągnął mnie do Kampinosu i tam po raz pierwszy się śmigało. W sumie bardzo podobnie jak tu w okolicznych lasach tylko ścieżki są o wiele dłuższe i bardziej zadbane. Często obok głównych ścieżek, równolegle do nich biegną ciekawe singletracki, dobre urozmaicenie dla zwykłych, prostych szlaków.
Po szybkim :D zebraniu się ruszylismy ekipą z Mińska Maz. w stronę Otwocka do MPK i tam pobliskich górek. Wypad bardzo udany, sporo zawalistych zjazdów oraz leśnych ścieżek, fakt, że dużo piachu ale dało się radę. Nie wspominając już o downhill'owym trekkingu ;) W między czasie jeszcze szybka "kąpiel" w rzece, schłodzenie napojów i jazda dalej. Powrót już na konkretnym głodzie i spragnieniu, ale miły pan nas poczęstował wodą.