Jechało się bardzo dobrze do czasu jak zaczął najpierw padać grad masując twarz który następnie się rozpuścił na asfalcie, a wtedy doszedł do tego klasyczny deszcz przy 2 st. :) Niemniej jechało się twardo do domu, Nina cisnęła aż miło bez żadnego narzekania - naprawdę super cisnęła, a ręce odpadały i w butach basen (jak zresztą wszędzie) :)
Budzę się rano, a tu za oknem wprost rewelacyjna pogoda. Żadnej chmury na niebie i słońce świeci aż miło - taka zima to może być :) Przez okno widok na osiedle też niezły - samochody dosłownie były rozmrażane przez słońce, widać naprawdę dużą różnicę temperatur dzień / noc.
Poranna ustawka z Kamilem i Bartkiem oraz następnie szybka jazda asfaltem do Wiązownej gdzie wkroczyliśmy na sprawdzony, super czerwony szlak nad rzeką Mienią - singiel jak zwykle rewelacja!
Jak tylko go przejechaliśmy, odpoczynek pod Pomnikiem Lotnika i jedzenie. Następnie przejechaliśmy cały czarny szlak MTB, jedzenie i szybki powrót asfaltem do Mińska tak jak przyjechaliśmy - Kamil narzucił oczywiście odpowiednie tempo, a Bartek z którym pierwszy raz jechaliśmy nie zwolnił ani o kawałek, było git :)
Była też jeszcze jazda przez lasy do żwirowni w Kołbieli gdzie zawsze jest miło wracać. Ogólnie wyjazd bardzo udany, pogoda dopisała no i Nina chciała się ukryć w drzewie - ale nie ma tak łatwo! :)
Następnie jazda na Mikanów gdzie umówiliśmy się z kolegami na górkach aby coś nakręcić. W sumie to się udało, chociaż tempo było dobre, teraz tylko to zmontować :)
A na wieczorny deser została przejażdżka z Niną :) Na początek faktycznie trochę opornie, ale czym dalej to lepiej - z wiatrem w plecy to już w ogóle ostro. Miało być spokojnie, a wyszła ponad setka, naprawdę dobrze się jechało :)