Do Siedlec przez Seroczyn całkiem spoko - ogólnie wiatr raczej sprzyjał, ale w drodze powrotnej to masakra - aby z górki jechać 25 km/h to trzeba było dokręcać :) Ogólnie całkiem jak dla mnie wymagająco, ale ciekawie.
Wczoraj w nocy na szybko planowałem gdzie pojadę i padło na kierunek północny - w stronę Bugu. Ruszam o 8:00 główną drogą 50'ką do Broku gdzie po 3h jazdy robię pierwszy odpoczynek. Widok na rzekę jest naprawdę bardzo dobry, jest też gdzie spokojnie usiąść i zjeść. Pogoda dobra, duże zachmurzenie, rano ok. 13 st. - najważniejsze, że nie pada.
Dalej ruszam już w kierunku Małkini Górnej gdzie ponownie przekraczam Bug nowo postawionym mostem. Asfalt i trasa jest naprawdę rewelacyjna. Do tego też niesamowity widok kasztanów z których już spadają liście - wygląda, że tylko one w okolicy poczuły jesień :)
Lecę drogą wojewódzką 627 prosto na Sokołów Podlaski. Zjeżdżam z nowego mostu asfalt po prostu rewelacja. Aż tu nagle po prostu zamienia się w betonowe płyty - nie ma to jak wrócić szybko do rzeczywistości - ciągnie się tak większość drogi do Sokołowa :) Przejeżdżam przez Treblinkę gdzie znajdował się hitlerowski obóz zakłady.
Z Sokołowa odbijam prosto na Węgrów, a tam na Liw gdzie skręcam na Kałuszyn. W Kałuszynie szybkie zakupy w Biedronce aby uzupełnić braki mleka czekoladowego ;) Lecę już prosto na Mińsk przez Mrozy. Cel był aby osiągnąć dziś 200 km więc wracam trochę dłuższą drogą. Po drodze spotykam jeszcze małego zaskrońca - próbuje przejść przez drogę w ruchliwym miejscu i nikt nie chce go przepuścić - może, że nie po pasach :) Biorę więc patyk i przenoszę go na trawnik obok.
Szybka ustawka praktycznie z marszu z Bodkiem i Bułkiem. Dawno w sumie tak się nie jeździło, a tempo naprawdę było zacne - czułem się jakbym był emerytem ;)