Gorące Rumuńskie Lato - Dzień 5 - Rumunia
Wtorek, 14 sierpnia 2012
· Komentarze(2)
Kategoria 050 - 100km, Sakwy
Dzień od rana zapowiadał się pochmurnie. Na dzień dobry mamy do podjechania przełęcz - ok. 1100 m n.p.m. - 600 m przewyższenia. Naszą drogę ku górze odliczają bardzo charakterystyczne rumuńskie słupki kilometrażowe - pokazują odległość do najbliższej miejscowości. Bardzo przydatna i praktyczna sprawa.
Czym wyżej to robi się chłodniej - na samej górze niecałe 12 stopni - przed zjazdem zakładamy na siebie co się da. Zapomniałem rękawiczek więc na dłonie powędrowały skarpetki :)
Część drogi sobie skracamy - przemykamy przez typowo rumuńskie wioski. Widok niesamowity - miejscami wszystko wygląda tak jakby czas się nie cofnął. Wszystkie kobiety chodzą w charakterystycznych chustach, faceci w kapeluszach, a na podwórkach suszą się garnki na kijach. Do tego często się pojawiające rumuńskie duże bramy, a przy nich ławeczka gdzie ludzie obserwują nas przejeżdżających.
Trochę odpoczywamy pod sklepem i oczekujemy końca deszczu. Niestety nie zapowiada się na poprawę więc zakładamy nasze poncha i w drogę. Jesteśmy praktycznie cali przemoczeni, ale dopóki jedziemy to jest ciepło.
Nocleg znajdujemy w niewielkiej wiosce, jakimś cudem się porozumiewamy - z pomocą przychodzi nam osoba mówiąca po angielsku. Dodatkowo dostajemy jeszcze - jak zgadujemy - po placku serowym, bardzo pysznym. Deszcz nie przestaje padać, zawijamy się w śpiwory i oczekujemy poprawy pogody.
Czym wyżej to robi się chłodniej - na samej górze niecałe 12 stopni - przed zjazdem zakładamy na siebie co się da. Zapomniałem rękawiczek więc na dłonie powędrowały skarpetki :)
Słupek kilometrażowy w Rumuni© px
Kamil - tuż przed zjazdem© px
Patryk - tuż przed zjazdem z przełęczy© px
Część drogi sobie skracamy - przemykamy przez typowo rumuńskie wioski. Widok niesamowity - miejscami wszystko wygląda tak jakby czas się nie cofnął. Wszystkie kobiety chodzą w charakterystycznych chustach, faceci w kapeluszach, a na podwórkach suszą się garnki na kijach. Do tego często się pojawiające rumuńskie duże bramy, a przy nich ławeczka gdzie ludzie obserwują nas przejeżdżających.
Rumuńska wioska© px
Trochę odpoczywamy pod sklepem i oczekujemy końca deszczu. Niestety nie zapowiada się na poprawę więc zakładamy nasze poncha i w drogę. Jesteśmy praktycznie cali przemoczeni, ale dopóki jedziemy to jest ciepło.
Nocleg znajdujemy w niewielkiej wiosce, jakimś cudem się porozumiewamy - z pomocą przychodzi nam osoba mówiąca po angielsku. Dodatkowo dostajemy jeszcze - jak zgadujemy - po placku serowym, bardzo pysznym. Deszcz nie przestaje padać, zawijamy się w śpiwory i oczekujemy poprawy pogody.
Gorące rumuńskie lato© px
Gorące rumuńskie lato© px