Praga koks expedition - Dzień III - Komańcza - Gorlice
Poniedziałek, 15 sierpnia 2011
· Komentarze(2)
Kategoria 050 - 100km, Sakwy
Nie ma to jak wstać i się przemyć w chłodnym strumyku - tak warto zacząć każdy dzień. Patrzymy w niebo, zero chmur - będzie upał. I się nie myliliśmy, termometr wskazał ponad 30 stopni.
Z Komańczy ruszyliśmy prosto do Dukli, skąd następnie prosto do Gorlic.
Wczorajszego dnia mieliśmy sporo podjazdów, dziś zaś odwrotnie. Bardzo przyjemnie się jechało, w większości z lekkim nachyleniem w dół. Na trasie też oczywiście nie mogło zabraknąć podjazdów, ale nie były one aż tak wymagające.
Po odpoczynku na jednym miejscu parkingowym już nas nic nie zdziwi - zaparkowane maszyny budowlane i wszędzie wkoło pełno pierza.
Tuż przed samymi Gorlicami przekroczyliśmy jeszcze granicę województw, przeskoczyliśmy z podkarpackiego do małopolskiego.
Dojeżdżając do Gorlic na horyzoncie ukazały się złowrogo-czarne chmury. Najwyższa pora na szukanie noclegu. Będąc praktycznie w centrum miasta decydujemy się na płatną opcję, pole namiotowe lub jakiś tani pokój.
Za radą napotkanej Pani udaliśmy się do "Willi Ludwinów". Nazwa w każdym bądź razie nie zapowiadała niskich cen, ale udało się wynegocjować już w ulewnym deszczu i przy błysku piorunów 25 zł za osobę.
W standardzie dobrze wyposażona kuchnia, 50" telewizor i pokój wielkości łazienki. Przynajmniej można spokojnie i sucho się wyspać. Oczywiście to wszystko po zjedzeniu obfitej porcji makaronu.
Zbawienie upalnego dnia© px
Z Komańczy ruszyliśmy prosto do Dukli, skąd następnie prosto do Gorlic.
Wczorajszego dnia mieliśmy sporo podjazdów, dziś zaś odwrotnie. Bardzo przyjemnie się jechało, w większości z lekkim nachyleniem w dół. Na trasie też oczywiście nie mogło zabraknąć podjazdów, ale nie były one aż tak wymagające.
50 km/h na pace© px
Po odpoczynku na jednym miejscu parkingowym już nas nic nie zdziwi - zaparkowane maszyny budowlane i wszędzie wkoło pełno pierza.
Fura prawdziwego mężczyzny© px
Tuż przed samymi Gorlicami przekroczyliśmy jeszcze granicę województw, przeskoczyliśmy z podkarpackiego do małopolskiego.
Województwo małopolskie wita© px
Dojeżdżając do Gorlic na horyzoncie ukazały się złowrogo-czarne chmury. Najwyższa pora na szukanie noclegu. Będąc praktycznie w centrum miasta decydujemy się na płatną opcję, pole namiotowe lub jakiś tani pokój.
Za radą napotkanej Pani udaliśmy się do "Willi Ludwinów". Nazwa w każdym bądź razie nie zapowiadała niskich cen, ale udało się wynegocjować już w ulewnym deszczu i przy błysku piorunów 25 zł za osobę.
W standardzie dobrze wyposażona kuchnia, 50" telewizor i pokój wielkości łazienki. Przynajmniej można spokojnie i sucho się wyspać. Oczywiście to wszystko po zjedzeniu obfitej porcji makaronu.