Wybrzeżem i wschodnią granicą - dzień V
Wtorek, 24 sierpnia 2010
· Komentarze(0)
Kategoria 100 - 200km, Sakwy
Dopiero nad ranem poczuliśmy jak faktycznie te pole namiotowe było twarde, wszystko nas praktycznie bolało. Więc z bolącymi plecami ruszyliśmy przez Augustów.
Pogoda nas nie rozpieszczała, ale podziwianie ciemnych chmur nad jeziorem też ma swój urok.
Do tego na dzień dobry 15% podjazd ścieżką rowerową gdzie na szczycie czekało na nas małe rondo.
Po przebiciu przez miasto i obejrzeniu jego centrum skierowaliśmy się centralnie na Białystok główną trasą - jak się później okazało to był błąd. Z początku ładne pobocze, a czym później to gorzej. Brak pobocza oraz skrajna część jezdni w opłakanym stanie. Bynajmniej jadąc z pieśnią "Tiry! Tiry! Tyry! Tyry!" na ustach dojechaliśmy do celu.
:: Po drodze przejeżdżaliśmy przez Korycin - miasto naprawdę wartę uwagi. Ciekawy wiatrak oraz zabytkowy kościół. ::
W Białymstoku naprawdę miło się zaskoczyliśmy - ścieżka rowerowa z prawdziwego zdarzenia i do tego ma jeszcze wydzielone pasy. Jeśli chodzi o same miasto to jest dość duże i zatłoczone (w porównaniu z innymi okolicznymi). Nie mieliśmy zbyt dużo czasu na zwiedzanie więc praktycznie tylko je przelecieliśmy i tylko trochę obejrzeliśmy centrum.
Od Białegostoku kierowaliśmy się na Białowieżę trasą najpierw krajową 19, a od Zabłudowa numer 685, aż do Hajnówki.
Przed Narwią rozbiliśmy się gdzieś w lesie i jakby można było się tego domyśleć - nocą towarzyszyła nam konkretna zlewa. Po takim dystansie i tak już nam nic nie przeszkadzało.
Pogoda nas nie rozpieszczała, ale podziwianie ciemnych chmur nad jeziorem też ma swój urok.
Do tego na dzień dobry 15% podjazd ścieżką rowerową gdzie na szczycie czekało na nas małe rondo.
Ładny podjazd w Augustowie© px
Po przebiciu przez miasto i obejrzeniu jego centrum skierowaliśmy się centralnie na Białystok główną trasą - jak się później okazało to był błąd. Z początku ładne pobocze, a czym później to gorzej. Brak pobocza oraz skrajna część jezdni w opłakanym stanie. Bynajmniej jadąc z pieśnią "Tiry! Tiry! Tyry! Tyry!" na ustach dojechaliśmy do celu.
:: Po drodze przejeżdżaliśmy przez Korycin - miasto naprawdę wartę uwagi. Ciekawy wiatrak oraz zabytkowy kościół. ::
Wiatrak w Korycinie© px
W Białymstoku naprawdę miło się zaskoczyliśmy - ścieżka rowerowa z prawdziwego zdarzenia i do tego ma jeszcze wydzielone pasy. Jeśli chodzi o same miasto to jest dość duże i zatłoczone (w porównaniu z innymi okolicznymi). Nie mieliśmy zbyt dużo czasu na zwiedzanie więc praktycznie tylko je przelecieliśmy i tylko trochę obejrzeliśmy centrum.
Ścieżka rowerowa w Białymstoku© px
Od Białegostoku kierowaliśmy się na Białowieżę trasą najpierw krajową 19, a od Zabłudowa numer 685, aż do Hajnówki.
Przed Narwią rozbiliśmy się gdzieś w lesie i jakby można było się tego domyśleć - nocą towarzyszyła nam konkretna zlewa. Po takim dystansie i tak już nam nic nie przeszkadzało.