Masakra w lesie
Wtorek, 30 czerwca 2009
· Komentarze(0)
Niedaleko ośrodka upatrzyliśmy sobie ciekawy leśny zjazd ze szczytu więc wypadałoby go przetestować.
Na mapie wszystko ładnie wyglądało, zjazd praktycznie pod samo jezioro, a później wzdłuż brzegu dojazd w okolice startu. Co do pierwszego to było praktycznie tak jak myśleliśmy z małym wyjątkiem - pod koniec ładny kawałek musieliśmy się przedzierać przez niezły kawał zarośli. Pełno pokrzyw i jerzyn. Efekt - prawie nieprzespana noc :D
Co do drugiego, w sumie kawałek jakaś tam droga była, ale później to już istna przeprawa przez las i jeszcze pod górę.
Dobrze, że nie dorwał nas deszcz, niedzwiedź i, że w ogóle stamtąd wyszliśmy :)
:: Rower już po wypadzie ::
Na mapie wszystko ładnie wyglądało, zjazd praktycznie pod samo jezioro, a później wzdłuż brzegu dojazd w okolice startu. Co do pierwszego to było praktycznie tak jak myśleliśmy z małym wyjątkiem - pod koniec ładny kawałek musieliśmy się przedzierać przez niezły kawał zarośli. Pełno pokrzyw i jerzyn. Efekt - prawie nieprzespana noc :D
Co do drugiego, w sumie kawałek jakaś tam droga była, ale później to już istna przeprawa przez las i jeszcze pod górę.
Dobrze, że nie dorwał nas deszcz, niedzwiedź i, że w ogóle stamtąd wyszliśmy :)
:: Rower już po wypadzie ::
Po leśnej eskapadzie© px