Wisła - Skurcz - Garwolin
Niedziela, 27 października 2013
· Komentarze(2)
Kategoria 200 - 300km, Szosa
Myślą przewodnią dzisiejszego wyjazd było złapanie Skurcza!
Ale zanim to nastąpiło wyjechałem z domu kawałek przed 8:00 w kierunku Józefowa, gdzie już jechałem centralnie wzdłuż Wisły.
Niestety trzeba było wymęczyć ok. 8 km po dziurawych, betonowych płytach do Wilgi - dalej już było lepiej.
Gdzieś dopiero na 70 km złapał mnie wspomniany wyżej skurcz.
Kawałek dalej było świetne miejsce na zatrzymanie się - dosłownie zaraz przy Wiśle. Idealne na chwile odpoczynku - można było też zejść kawałek na brzeg.
Dopiero gdzieś na 100km wiatr w twarz trochę mniej zaczął dokuczać, bo odbiłem w miejscowości Maciejowice centralnie na północ w kierunku Garwolina. W samych Maciejowicach centrum wygląda świetnie, do tego jest muzeum im. T. Kościuszki.
Dojeżdżam do krajówki na Garwolin - wiatr sprzyja przez ten 15km odcinek. Na zjeździe bez większych problemów przekraczam 60 km/h :)
Garwolin sam w sobie bardzo miło mnie zaskoczył - ścieżka rowerowa wzdłuż główniej drogi została zrobiona według mnie w najlepszy sposób - wyznaczony pas na jezdni dla rowerów.
Krótki postój i jedzenie przy sklepie spożywczym i jazda w stronę Stoczka Łukowskiego.
Niespodziewanie na kawałek zawitałem w woj. lubelskim - to w sumie zapomniałem sprawdzić, ale jest dobrze :)
Stoczek Łukowski jest naprawdę świetnie ulokowany. Delikatnie na wzgórzu oraz przez niego przebiega rzeka Świder. Bardzo malowniczo zresztą.
Na wylocie ze Stoczka w stronę Siedlec mijam Zagórznicę - pomnik bitwy pod Stoczkiem. Jest naprawdę w dobrym stanie, aż chce się poznać kawałek historii.
Dalej już klasycznie przez Seroczyn do Latowicza, a stamtąd prosto do Mińska. Wiatr już tak bardzo nie dokuczał, a czasem nawet pomagał. Kawałek drogi też umilał widok na zachodzące słońce.
Jako mała nagrodę postanowiłem pojechać na kebaba, ale nie ma tak łatwo. Mijam po drodze C1ach'a, zawracam, go doganiam i krzyczę "Dawaj zmianę" :) Piotrek wręcz natychmiastowo zaczyna mi uciekać i tak ganialiśmy się kawałek po Mińsku, niezła akcja :)
Ogólnie nawet dobrze się jechało. Na 100km mały kryzys, a od ok. 130km jechało się bardzo dobrze. Pod wiatr miałem jakoś ok. 100km, a z wiatrem max. 50km, średnia brutto wyszła jakieś 22 km/h.
Ślad GPS:
avCAD: 85
Mam Skurcza!© px
Ale zanim to nastąpiło wyjechałem z domu kawałek przed 8:00 w kierunku Józefowa, gdzie już jechałem centralnie wzdłuż Wisły.
Niestety trzeba było wymęczyć ok. 8 km po dziurawych, betonowych płytach do Wilgi - dalej już było lepiej.
Droga z betonowych płyt w stronę Wilgi© px
Gdzieś dopiero na 70 km złapał mnie wspomniany wyżej skurcz.
Kawałek dalej było świetne miejsce na zatrzymanie się - dosłownie zaraz przy Wiśle. Idealne na chwile odpoczynku - można było też zejść kawałek na brzeg.
Rower na tle Wisły© px
Startujące ptaki nad wisłą© px
Dopiero gdzieś na 100km wiatr w twarz trochę mniej zaczął dokuczać, bo odbiłem w miejscowości Maciejowice centralnie na północ w kierunku Garwolina. W samych Maciejowicach centrum wygląda świetnie, do tego jest muzeum im. T. Kościuszki.
Muzeum im. T. Kościuszki w Maciejowicach© px
Dojeżdżam do krajówki na Garwolin - wiatr sprzyja przez ten 15km odcinek. Na zjeździe bez większych problemów przekraczam 60 km/h :)
Garwolin sam w sobie bardzo miło mnie zaskoczył - ścieżka rowerowa wzdłuż główniej drogi została zrobiona według mnie w najlepszy sposób - wyznaczony pas na jezdni dla rowerów.
Krótki postój i jedzenie przy sklepie spożywczym i jazda w stronę Stoczka Łukowskiego.
Drewniany, ciekawy pomnik na drodze do Stoczka Łukowskiego© px
Niespodziewanie na kawałek zawitałem w woj. lubelskim - to w sumie zapomniałem sprawdzić, ale jest dobrze :)
Województwo lubelskie zdobyte© px
Stoczek Łukowski jest naprawdę świetnie ulokowany. Delikatnie na wzgórzu oraz przez niego przebiega rzeka Świder. Bardzo malowniczo zresztą.
Rzeka Świder w Stoczku Łukowskim© px
Na wylocie ze Stoczka w stronę Siedlec mijam Zagórznicę - pomnik bitwy pod Stoczkiem. Jest naprawdę w dobrym stanie, aż chce się poznać kawałek historii.
Zagórznica - pomnik bitwy pod Stoczkiem© px
Dalej już klasycznie przez Seroczyn do Latowicza, a stamtąd prosto do Mińska. Wiatr już tak bardzo nie dokuczał, a czasem nawet pomagał. Kawałek drogi też umilał widok na zachodzące słońce.
Zachód słońca nad polami© px
Jako mała nagrodę postanowiłem pojechać na kebaba, ale nie ma tak łatwo. Mijam po drodze C1ach'a, zawracam, go doganiam i krzyczę "Dawaj zmianę" :) Piotrek wręcz natychmiastowo zaczyna mi uciekać i tak ganialiśmy się kawałek po Mińsku, niezła akcja :)
Ogólnie nawet dobrze się jechało. Na 100km mały kryzys, a od ok. 130km jechało się bardzo dobrze. Pod wiatr miałem jakoś ok. 100km, a z wiatrem max. 50km, średnia brutto wyszła jakieś 22 km/h.
Ślad GPS:
avCAD: 85