Główny Szlak Sudecki - bikepacking - dzień 4

Środa, 10 lipca 2013 · Komentarze(2)
Tego dnia noc była ciężka i raczej nieprzespana. Przez całą noc z pobliskich drzew czy krzaków jakiś ptak wydawał niemiłosierne dźwięki, na pewnie nie można było tego nazwać śpiewem, a raczej krzykiem.
Do tego w nocy temperatura znacznie spadła w porównaniu z dniem i woda wszędzie nieźle się skondensowała - cały namiot wewnątrz mokry - taki już urok jednopowłokowych konstrukcji.
Całe szczęście śpiwór mocno nie zamókł, ale korzystam z okazji i go profilaktycznie suszę.

Poranek pod schroniskiem Andrzejówka © px


Początek drogi od schroniska jest dość łatwy, ale przez nieprzespaną noc jadę dość przymulony - będzie potrzeba trochę czasu, aż dojdę do siebie.
Ścieżka sprytnie wiedzie przez różne skałki gdzie nawet można odbić na punkt widokowy, który jednak sobie daruję. W okolicy sporo jest też oznaczonych tras MTB po naprawdę wymagającym terenie.

Skalne Bramy © px


Mimo wszystko trasa idzie sprawnie, jest trochę pchania, ale ogólnie przeważa płynna jazda.
W okolicach Wawrzyniaka natrafiam na konkretną wycinkę lasu na niezłym zboczu - oczywiście zostały wycięte drzewa z oznakowaniem szlaku. To przedzieram się przez powalone drzewa, to szukam oznaczeń, ale jakoś udaje się trafić na właściwą drogę.
Końcówka zjazdu do Głuszycy prowadzi prostym technicznie szutrem, ale jak to los który jest złośliwy delikatnie mnie zarzuca w koleinie przy 40 km/h i ląduję na szutrze.
Wywrotka zapowiadała się poważnie, ale całe szczęście obtarłem tylko mocno rękę - oczywiście jak to bywa w takich sytuacjach od razu podbiegłem do roweru czy jest wszystko ok - przekręciła się tylko kierownica.
Obmywam ranę z piachu w strumyku, zakładam opatrunek i podjeżdżam do pobliskiego sklepu aby coś zjeść na spokojnie.

Po glebie na prostej drodze © px


Ręka trochę przeszkadza, ale ruszam dalej w trasę - najbardziej motywuje mnie to, że ponownie nie będzie mi się chciało przedzierać przez Karkonosze :)
Jakby tego było mało to po kilku kilometrach zaczyna głośno chodzić support... Cały czas mam jakieś przygody z wynalazkiem na HT II. Profilaktycznie zabrałem ze sobą klucz do zdejmowania korby.
Zdejmuję korbę i okazuje się, że lewe łożysko opornie chodzi. Zdejmuję osłonkę i widzę w środku trochę wody. Wydłubuje ile da się smaru, nakładam nowy i uszczelniam go wewnątrz... Gumą do żucia.
Po tym zabiegu znacznie lepiej chodzi i już spokojniejszy o jedno zmartwienie mniej ruszam w dalszą drogę.

Serwis supportu hollowtech II w terenie © px


Kilka szutrowych, asfaltowych odcinków i rozpoczynam podjazd pod Wielką Sowę.
Po drodze mijam schronisko "Orzeł" gdzie odbył się pierwszy zlot ForumRowerowe.org - mój też pierwszy konkretny wyjazd w góry.

Pod schroniskiem Orzeł - Góry Sowie © px


W 90% da się podjechać pod Wielką Sowę gdzie udaje mi się dobrze podjechać.
Jak przewidywałem na szczycie pod wieżą widokową jest spory ruch - trochę dziwnie się czuję, od Śnieżki nie widziałem tyle ludzi na szlaku.
Pod wieżą widokową są umieszczone kamerki internetowe - umówiłem się z Niną na mały video chat, dzwonię i tak spokojnie można porozmawiać i pokazać się żywym :)

Wielka Sowa - wieża widokowa © px


Z Wielkiej Sowy zaczyna się dość ciekawy zjazd - kamienie i korzenie. Jest na czym się pobawić, a w dodatku równolegle idzie mała ścieżka która tworzy kolejną alternatywę do zjazdu.
Trochę się zjechało, a następnie trzeba już podjechać/podejść pod Kalenicę gdzie jest wieża widokowa.
Wdrapuję się na szczyt i słyszę grzmoty. Przyglądam się i daleko widać burzę z piorunami. Nie jest za duża, ale dokładnie w kierunku gdzie zmierzam. Dziś albo jutro coś na pewno pokropi - niebo coraz bardziej zachodzi chmurami.

Panorama z Kalenicy © px


Od Kalenicy nastawiam się w większości na zjazd, ale czekało mnie sporo wymagającego podjeżdżania pod całkiem niepozorne górki.
Jestem już coraz bliżej Srebrnej Góry gdzie zaskakuje mnie twierdza która nagle wyłania się z lasu. Szlak prowadzi ciekawie po wałach, wręcz dookoła niej - bardzo ciekawy i spokojny moment.

Twierdza Srebrnogórska © px


Namiot rozbijam kawałek za Srebrną Górą gdzieś w okolicach Korzecznika na małej polance gdzie były wycinane drzewa. Może nie jest za równo, ale mi to nie przeszkadza.
Przemywam się cały w pobliskim strumyku, oglądam ranę i zmieniam opatrunek - wygląda dość dobrze.

Biwak kawałek za Srebną Górą © px


Dziś postanawiam zjeść coś "na bogato" i wyjmuję jednego liofilizata. Przygotowanie jest szybkie, a danie smaczne. Mam podwójną porcję, więc część zostawiam sobie na śniadanie. Minusem jest jedynie cena. Najedzony kładę się spać - przez chwilę tylko przeszkadza mi (jak się domyślam) łoś który wydaje bardzo dziwne dźwięki - taka samo jak ptak który mi nie dawał spać. Może trafiłem na jakiś rejon zmutowanych zwierząt :)

Liofilizat po przygotowaniu © px


avCAD: 65

Komentarze (2)

Twierdza jest naprawdę ciekawa - zwłaszcza przejażdżka po jej murach/wałach. Coś naprawdę niespotykanego - bardzo miło tutaj się zaskoczyłem :)

A Wielka Sowa faktycznie jest super, pamiętam ją jeszcze z I zlotu forum, ja akurat zjeżdżałem czerwonym - też jest bardzo ciekawy i jest gdzie się pobawić.

Patryke 20:08 poniedziałek, 29 lipca 2013

Byłem tam w zeszły weekend - w Głuszycy :) Też wjeżdżałem na Wielką Sowę i bardzo polecam trasy w tej okolicy bo jest gdzie pojeździć, szczególnie pod MTB. Z Wielkiej Sowy są chyba 4 fajne szlaki - do wyboru do koloru.

Żałuję tylko że nie podjechałem do Srebrnej Góry, bo też chciałem zobaczyć te twierdze.

adhed 19:04 poniedziałek, 29 lipca 2013
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa umies

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]