Praga koks expedition - Dzień VII - Bohumin - Pietraszyn

Piątek, 19 sierpnia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria 050 - 100km, Sakwy
Wczoraj było ostre koksowanie, więc dziś postanowiliśmy zrobić luźniejszy dzień.
Leniwie rozpoczęliśmy dzień, przyłączył się do nas nawet młody kot - buszując wokoło namiotu, aż wreszcie wtargnął do środka. Nieźle nas zaskoczył wskakując pomiędzy tropik, a sypialnię.

Niespodziewany gość - kot © px


Po wyjściu z namiotu zostaliśmy zaproszeni przez gospodarzy na naprawdę obfite śniadanie - parówki, kanapki, herbata. Ledwo co zjedliśmy jedną porcję, a już nadlatywała kolejna. Było nam bardzo miło, ale niestety musieliśmy się już powoli zbierać.

Cieszyn - rynek miasta © px


Przed odjazdem gospodarz wytłumaczył nam drogę w stylu: "Teraz w prawo, później prosto, prosto, w lewo, w prawo, w lewo, prosto, w lewo...". Roześmiani zaistniałą sytuacją ruszyliśmy w pierwszy, obrany kierunek - na miasto po zakupy oraz wymianę złotówek na czeskie korony. Przedostaliśmy się na czeską stronę miasta i wystartowaliśmy z Cieszyna dopiero o 13:00. Kierunek Bohumin.
Jakby było tego mało po 15 km dorwała nas gwałtowna burza, całe szczęście udało się schronić na pobliskim przystanku. Godzinę oczekiwania na dalszą jazdę umilały oczywiście żelki.

Český Těšín - Czeski Cieszyn © px


Czym dłużej jechaliśmy w Czechach tym bardziej utrwalaliśmy się w przekonaniu, że napotykani pojedynczo na szosie rowerzyści są mniej uprzejmi - mało kto odpowiadał na pozdrowienie ręką. W Polsce pod tym względem jest zdecydowanie lepiej. Przynajmniej jest tam znacznie lepiej rozwinięta infrastruktura dla rowerzystów, np. często pojawiają się wymalowane na jezdni osobne pasy dla rowerów.

Wydzielony pas dla rowerów w Czechach © px


Zbliżając się do polskiej granicy napotkaliśmy ogromne magazyny, mogłoby się wydawać firmy dzięki której w ogóle jedziemy - Shimano. Granicę z Polską przekraczamy w Chałupkach, w dalszej kolejności kierujemy się asfaltem w bardzo dobrym stanie na Tworków.

Shimano - magazyny po czeskiej stronie © px


Przed samą miejscowością trafiamy na mały korek, przyczyną okazuje się być wypadek. Ciężarówka z piachem wyleciała z drogi. Za radą policjanta omijamy to miejsce polem. Idąc po świeżo ściętym zbożu obserwujemy całą akcję, między innymi siedzących strażaków na drogowej barierce. W połowie drogi dodatkowo zostajemy ostrzeżeni przed możliwością pęknięcia linki od dźwigu, więc bez zastanowienia zwiększamy bezpieczną odległość.

Przeprawa rowerzyty przez pole © px


Widząc zbliżającą się burzę znajdujemy miejsce do rozbicia namiotu w Pietraszynie - niedaleko granicy z Czechami. Udaje nam się postawić namiot kiedy burza dopiero co się rozkręca. Całe szczęście szybko przechodzi. Zostaliśmy poczęstowani herbatą z miętą (której zresztą Bodek za bardzo nie lubi), jemy kolację w akompaniamencie ryków (jak się później dowiadujemy) jedzących świń i po spokojnym dniu idziemy spać.

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa sasie

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]