Do Wilna!

Sobota, 28 marca 2015 · Komentarze(15)
Kategoria 300km <, Szosa
Uczestnicy

Relację będę uzupełniał kawałek po kawałku - niestety jest krucho z czasem :)

Dłuższa trasa do Wilna chodziła za mną już od jakiegoś czasu, złożyło się na to kilka pozytywnych elementów - akurat na Litwie przebywał tata na misji wojskowej, więc była to dobra okazja do odwiedzin i mieliśmy zapewniony nocleg na miejscu oraz powrót samochodem. Drugim była inspiracja trasą Wilka z grudnia ubiegłego roku - w sam raz 500 km ciekawymi terenami i możliwość zwiedzenia Wilna. To wszystko wyglądało bardzo atrakcyjnie i aż prosiło się o realizację.

Do udziału w wyjeździe udało mi się namówić Krzycha - do tej pory nie robił takich długich dystansów, ale za to w tym roku miał na koncie kilkukrotnie więcej 200'ek, więc baza zdecydowanie lepsza niż moja :)
Wystartowaliśmy w poniedziałek o 8.20 spod pomnika "Lotnika" w Mińsku Mazowieckim. Specjalnie nie ruszaliśmy z samego rana, aby dojechać na Litwę o świcie i mieć możliwość podziwiania tamtejszych krajobrazów. Uzbroiliśmy się w błotniki, kurtki i nawet spodnie przeciwdeszczowe, ale na nasze szczęście przywitała nas piękna pogoda! Od rana same słońce i już ponad 10 st C na termometrze - nie były potrzebne nawet ochraniacze na buty.

Start z Mińska
Start z Mińska © px

Rowery zostały zapakowane odpowiednio jak na taką trasę - ja wyposażyłem się w bikepackingową torbę podsiodłową i saszetkę na górną rurę, a Krzychu w torbę na kierownicę. Niestety ona na szosie nie jest do końca praktyczna i działa prawie jak hamulec ze swoją wielką czołową powierzchnią. Swój test przeszła też nowo zakupiona lemondka i siodło Romin.

Sprzęt przed trasą
Sprzęt przed trasą © px

Z Mińska Maz. kierujemy się najpierw spokojnie jadąc koło siebie na Dobre. Stamtąd już rozsądniej jedziemy jeden za drugim dając zmiany co 5 kilometrów. Słońce nie przestaje świecić, a temperatura tylko rośnie. Po zapowiadanych chmurach deszczowych nie ma ani śladu! Jedzie się cały czas z wielkim uśmiechem i kolejne kilometry mijają aż miło.

Chatka na polu
Chatka na polu © px

Przekraczamy rzekę Bug i po chwili w Czyżewie jesteśmy już w województwie podlaskim. W samej miejscowości robimy sobie pierwszy dłuższy postój na jedzenie. Przy już takiej, zauważalnie wyższej temperaturze zdecydowanie bardziej chce się pić. Uzupełniamy zapasy i ruszamy dalej.

Podlaskie wita
Podlaskie wita © px

Jedną z ciekawszych miejscowości z których mijamy po drodze są "Mazury" - właściwie tam typowych Mazur jeszcze nie widać, ale jeszcze wszystko przed nami. Bardzo liczę na mazurskie górki i co za tym idzie - bardzo ładne widoki na pofalowany teren.

Na Mazurach!
Na Mazurach! © px

Przed Tykocinem zaczyna się piękna, asfaltowa ścieżka rowerowa - dopiero co została wybudowana. Piękny widok przez pola i do tego zjazd do samego miasta z wiatrem w plecy - nic więcej nie potrzeba.

Super ścieżka rowerowa
Super ścieżka rowerowa © px

Sam Tykocin jest bardzo zadbaną miejscowością z wieloma zabytkami. Wybrukowana główna droga wojewódzka, duży kościół, drewniane domki - nie da się obojętnie przejechać wobec tych atrakcji. Spore znaczenie też ma bruk którym jest wyłożona droga - po prostu nie da się po nim szybko jechać, już wygodniej jest jadąc po chodniku :)

Tykocin - centrum
Tykocin - centrum © px

Główną atrakcją Tykocina jest zamek królewski, który jest bardzo dobrze wykorzystany i odrestaurowany. Na jego terenie znajduje się restauracja i w przyszłości ma powstać centrum hotelowo - turystyczne. Jest położony tuż za za miastem i rzeką Narew.

Zamek - Tykocin
Zamek - Tykocin © px

Sprawnie jedziemy do Knyszyna, później trochę gorszym asfaltem do Korycina gdzie wjeżdżamy na drogę krajową nr 8 prowadzącą nas prosto do Augustowa. Ten 50 kilometrowy odcinek jedziemy już ze wsparciem wiatru, jedynie przeszkadza bardzo duży ruch ciężarówek i praktycznie brak pobocza. Powoli zaczyna już zapadać zmrok, więc ten odcinek chcemy pokonać jak najszybciej - dajemy zmiany co 5 km i bardzo sprawnie docieramy do Augustowa już po zachodzie słońca. Wjeżdżając do miasta można podziwiać podświetlony latarniami Kanał Augustowski.

Kanał Augustowski
Kanał Augustowski © px

Z małą pomocą Garmina odnajdujemy na miejscu restuarację "Grek Zorba" gdzie konsumujemy prawdziwy posiłek kolarzy - makaron z sosem oraz na dokładkę pizzę. Zapas energii na nocną jazdę został odpowiednio uzupełniony :)

Uzupełnienie energii
Uzupełnienie energii © px

Do tego momentu udało nam się uniknąć deszczu, a jak tylko wyszliśmy z restauracji to rozpadało się na dobre. Kilka minut oczekiwania i opady trochę ustały. Nie mając innego wyjścia ubieramy odzież przeciwdeszczową i ruszamy w dalszą drogę z przystankiem pod Kauflandem, aby zrobić zapasy jedzenia. Wolimy jednak trochę rzeczy ze sobą zabrać z Polski zamiast szukać po nocy sklepów na Litwie.

Spodnie i Krzychu :D
Spodnie i Krzychu :D © px

Droga do przejścia granicznego w Ogrodnikach bardzo ładnie faluje - zaliczamy więc sporo podjazdów i zjazdów. Trasa jak się później dowiedzieliśmy przecinała Puszczę Augustowską, ale niestety my nic nie widzieliśmy. Liczyliśmy chociaż, że spotkamy łosia - sporo ludzi zresztą nas przed nimi ostrzegało. Deszcz praktycznie już przestał padać, a Krzysiek nawet jechał w spodniach przeciwdeszczowych, które wyglądały dość komicznie - najważniejsze, że chociaż spełniały swoją funkcję :)

Na granicy z Litwą!
Na granicy z Litwą! © px

Granica Polski z Litwą jest otwarta, więc wszystkie budki na przejściu są opustoszałe. Jest czynnych jedynie kilka kantorów. Ku naszemu zdziwieniu powyłączane są też latarnie, więc na Litwę wjeżdżamy praktycznie w mroku - przynajmniej ciekawie wyszło zdjęcie na tle znaku.

Do tego momentu jechało się nam naprawdę bardzo sprawnie - na dystansie 300 km mieliśmy średnią blisko 29 km/h. Od przejścia granicznego było już coraz trudniej utrzymać odpowiednie tempo - noc, zmęczenie i niska temperatura robiły swoje. Robimy więc dłuższy postój na pierwszej stacji paliw tuż za granicą, zbieramy siły i powoli ruszamy w dalszą drogę. Litwa jak do tej pory jest bardzo spokojna, nie ma za dużego ruchu, mijamy tylko nieliczne miejscowości.
Atrakcją wyjazdu miały być dwa jeziorka tuż za granicą - Dusia i Matelys. Niestety nocą widać tylko pojedyncze światełka odbijające się w tafli wody. Bardzo zaskakuje nas jakość dróg i infrastruktura - do tej pory nie natrafiliśmy na żadną dziurę oraz po drodze mijamy wiele miejsc postojowych. Za to przy jeziorkach znajduje się nowo wybudowana wieża widokowa o bardzo ciekawym kształcie - oczywiście korzystam z okazji i wdrapuję się na górę. Niestety nic za bardzo z góry nie widać.

Ukryta wieża widokowa
Ukryta wieża widokowa © px

Nocna jazda zlewa się w jedną całość - rozmawiając później z Krzyśkiem ciężko jest nam przypomniećsobie dokładnie co wtedy się działo. Pamiętamy jedynie tyle, że asfalt niezmiennie był dobrej jakości, jechało się coraz wolniej - Krzysiek walczył z tym, aby utrzymać tempo, a ja aby utrzymać się na rowerze. Po prostu na nim zasypiałem i jeździłem slalomem. Całe szczęście Krzychu wpadł na genialny pomysł, abym poleciał kawałek do przodu mocnym tempem i podbił sobie tętno - zadziałało rewelacyjnie, dla mnie nawet lepiej niż kawa. Po takim małym sprincie już nie chciało mi się aż tak spać. Wyczekiwaliśmy tylko świtu.

Naszym oczom ukazał się piękny, pagórkowaty krajobraz Litwy. Tego czego nie udało się nam zobaczyć na Mazurach, było wszędzie dookoła na Litwie. 

Górki na Litwie
Górki na Litwie © px

Jadąc nocą czuliśmy podjazdy i zjazdy z górek, ale kompletnie nie robiło takiego wrażenia jak zobaczenie tego za dnia. Piękny krajobraz z często usianymi jeziorkami. Do tego też bardzo dziki i o zdecydowanie rzadszej zabudowie niż w Polsce. Można tutaj przyjechać nad jezioro, rozbić namiot i delektować się spokojem. Często można spotkać drogi dojazdowe nad jeziora oraz miejsca postojowe z wiatami położone w bliskiej odległości. Pod tym względem Litwa wypada rewelacyjnie.

Jeziorka na Litwie
Jeziorka na Litwie © px

Kompletną relację można przeczytać tutaj:
http://minskagruparowerowa.pl/relacje/wycieczki/72-500-km-z-minska-do-litewskiego-wilna

Litewskie domki
Litewskie domki © px
Kontrast w Wilnie
Kontrast w Wilnie © px
Litewskie napoje
Litewskie napoje © px

Komentarze (15)

Gratuluję bardzo fajnej trasy i mega dystansu. Co jak co, ale przez Mazury to za cholerę nie jechaliście:)

adamoz 21:19 piątek, 10 kwietnia 2015

Najs:)

WuJekG 17:10 czwartek, 9 kwietnia 2015

Gratulacje, fajna trasa :)

krzychs4 08:52 środa, 8 kwietnia 2015

Najbardziej chyba zapamiętam jazdę slalomem o świcie - prawie by się zasnęło na rowerze :D Ale ogólnie tereny miazga! Tak jakby jechać non stop po Mazurskich górkach.

Faktycznie tutaj trzeba już organizować transport przy jeździe w jedną stronę. Dobrą opcją jest Polskibus co jedzie z Wilna - właśnie Wilk tak zrobił. Ja akurat miałem szczęście, bo transport powrotny został zapewniony samochodem ;)

Patryke 22:06 czwartek, 2 kwietnia 2015

@Wilk - tutaj właśnie bardzo wzorowałem się na Twojej grudniowej trasie - dzięki, wyszła bardzo ciekawa :) zahaczyliśmy tylko o te dwa jeziorka na Litwie tylko niestety nocą i nic nie było za bardzo widać.
Ale faktycznie - jazda w jedną stronę to jest to, można praktycznie dojechać za naszą granicę po każdej stronie ;)

Patryke 20:54 środa, 1 kwietnia 2015

Wilno to bardzo fajna trasa, parę widoczków ze zdjęć z Litwy kojarzę, jechaliście prawie tak samo jak ja w grudniu. Nie ma jak solidna trasa w jednym kierunku, to wiele ciekawsze niż pętle, tutaj jak na dłoni widać jaki zasięg daje rower ;)

wilk 15:48 środa, 1 kwietnia 2015

I 500-tka zagościła w końcu na Bikestats :-). Gratulacje!

MARECKY 14:09 wtorek, 31 marca 2015

Ładnie ładnie i dystansi i okolice super... Czasy już widzę na małe rekordy - wiosna w końcu... Moja rodzinka od strony mamy pochodzi z pod Wilna... Pozdrowerek...

kbialy2002 12:45 wtorek, 31 marca 2015

Całkowicie się zgadzam, dobra noga i szosa - można nieźle pocisnąć - zresztą co właśnie pokazałeś, szacunek za taką średnią na takiej trasie :)

Patryke 12:42 wtorek, 31 marca 2015

Super wycieczka i gratulacje, porównanie nie kieruję do Patryka, tylko ogólnie do wszystkich o możliwościach szosy jak już coś...

Radlin 2013. https://www.strava.com/activities/158016628

600,8 km w 19h:34min, 21h13min brutto, 3088m przewyższenia z połową pod wiatr, avg HR132, średnia brutto 28,27 km/h

502,5 km w 19h:30min, 29h40min brutto, 2410m przewyższenie, z wiatrem, avg HR123, średnia brutto 16,93 km/h

Takie porównanie 12:25 wtorek, 31 marca 2015

Noooooooo Panowie Szacunek za dystans, średnią i całokształt :)
Malkontenci powiedzą, że "szosą to każdy może", ale niech spróbują... a nie tylko piszą...
Pozdro rowerowo z Ebowa
Mariusz

sierra 06:21 wtorek, 31 marca 2015

Dzięki :)
Tam na wykresie widać jak tętno systematycznie malało - nad ranem jak zasypiałem na rowerze to spadało często poniżej 100 ;) Jakoś ogólnie czym dłużej jadę to ciężej jest utrzymać dla mnie wyższe.

Patryke 07:54 poniedziałek, 30 marca 2015

Mój koks <3

noise 04:48 poniedziałek, 30 marca 2015

Ładny dystans i trasa. 500km na HRavg 123... nieźle ;) Czekamy na relację.

putek 21:42 niedziela, 29 marca 2015
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ajasi

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]